Niezła powieść jako podstawa scenariusza, George Clooney po obu stronach kamery, ciekawe efekty specjalne plus koniec świata. Co mogło pójść nie tak?
Pandemiczny rok 2020 żegnamy cichą apokalipsą na małym ekranie. Apokalipsa ma uśmiech Felicity Jones i brodę George’a Clooneya oraz dziecięce oczy Caoilinn Springall. Ta pierwsza jest astronautką wracającą na Ziemię na pokładzie statku "Aether", ten drugi to astronom dokonujący samotnie żywota za kręgiem polarnym, a ta trzecia – cóż, roli trzeciej, słodkiej dziewuszki noszącej na ekranie imię Iris objaśniał nie będę, bo musiałbym zdradzić zbyt wiele z i tak niezbyt skomplikowanej akcji filmu "Niebo o północy" ("The Midnight Sky").
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.