AI odebrała rosyjskiemu dysydentowi status "więźnia sumienia" po tym, jak miała zostać "zbombardowana" skargami dotyczącymi jego ksenofobicznych komentarzy, które wygłosił w przeszłości i których się nie wyrzekł.
Początkowo fakt napływania donosów na Nawalnego został wzięty za zorganizowaną akcję dyskredytacji opozycjonisty, która miała utrudnić Amnesty International działania zmierzające do jego uwolnienia. Jednak po zbadaniu sprawy pracownicy organizacji uznali, że Nawalny w przeszłości posługiwał się "mową nienawiści" w stosunku do imigrantów. Miał on porównać ich do karaluchów. Dysydent nigdy nie wyrzekł się swoich słów, w związku z czym AI uznała, że nie może on być nadal "więźniem sumienia".
W wiadomości email wysłanej w odpowiedzi na pytania jednego z dziennikarzy pracownicy AI odpisali, że organizacja "nie może nadal uważać Aleksieja Nawalnego za więźnia sumienia, biorąc pod uwagę fakt, że opowiadał się on za przemocą i dyskryminacją i nie wycofał tych oświadczeń".
Organizacja broni się, że odebranie Nawalnemu statusu "więźnia sumienia" nie jest pierwszą tego typu sprawą. W latach sześćdziesiątych XX wieku Nelson Mandela również został pozbawiony tego statusu po tym, jak zalecał użycie siły przeciwko apartheidowi w Republice Południowej Afryki.
Nawalny uwięziony
Cztery dni temu lider rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny przegrał apelację, którą wniósł na decyzję sądu o nałożeniu na niego kary za złamanie warunków wyroku z 2014 r. Od Nawalnego wymagano regularnego zgłaszania się na rosyjską policję. Opozycjonista nie mógł jednak tego zrobić, ponieważ przez miesiąc przebywał w Niemczech, gdzie dochodził do siebie po nieudanym zamachu na jego życie.
Opozycjonista oskarżył prezydenta Rosji Władimira Putina i twierdzi, że postawione mu zarzuty są sfabrykowane. Kreml zaprzecza jakiemukolwiek udziałowi w zamachu na życie Nawalnego.
Wyrokiem sądu Nawalny ma spędzić kilkanaście miesięcy w kolonii karnej.
Zamach na życie opozycjonisty miał miejsce w połowie sierpnia. Początkowo Nawalny trafił do szpitala w Omsku. Samolot z Tomska, którym leciał lider rosyjskiej opozycji, lądował awaryjnie w Omsku, kiedy opozycjonista źle się poczuł i stracił przytomność.
Badania toksykologiczne przeprowadzone w Berlinie wykazały, że Nawalny został otruty chemicznym środkiem bojowym z grupy tzw. nowiczoków. Rodzinie opozycjonisty udało się przetransportować go do stolicy Niemiec, gdzie udało się uratować mu życie.
Czytaj też:
"Czarna lista Rosjan". UE szykuje nowe sankcje na RosjęCzytaj też:
Ławrow stawia UE ultimatum? "Moskwa jest gotowa do zerwania relacji z UE"