Jak podał w sobotę wieczorem serwis Polsat News, na płytę lotniska skierowano kilka radiowozów, karetki pogotowia i pojazdy służb lotniskowych.
Przez kilka godzin służby weryfikowały informację o bombie jaka ma znajdować się na pokładzie samolotu PLL LOT, który przyleciał z Kijowa.
Ostatecznie jednak, okazało się, że był to fałszywy alarm i na pokładzie maszyny nie ma ładunków wybuchowych.
Kolejny alarm bombowy na Okęciu
Do podobnej sytuacji doszło niemal tydzień temu. 4 kwietnia przed godz. 18 pojawiła się informacja, że na pokładzie jednego z samolotów, który wylądował na lotnisku, znajduje się bomba.
Chodziło o samolot linii Turkish Airlines, który przyleciał do Polski z Turcji, ze Stambułu. To Airbus A319.
Na lotnisko zostały skierowane wszystkie dostępne karetki. Samolot skierowano na boczne miejsce płyty postojowej, z dala od hangarów.
Z pokładu maszyny ewakuowano wówczas ponad 100 osób, a akcja sprawdzania maszyny trwała kilka godzin. Praca służb zakończyła się ok. godziny 22, wówczas okazało się, że był to fałszywy alarm.