Jest Kazuo Ishiguro noblistą przyjaznym – sięgający po jego książki nie muszą obawiać się odbicia od ściany niezrozumienia, od artystycznych eksperymentów. Jest noblistą, który nie uchyla się od boksowania z problemami XXI w., a mógłby przecież z wieży z kości słoniowej wydawać ogólnie słuszne odezwy o niczym – wszak swoje miejsce w historii literatury już zdobył. Jest też noblistą bardzo ludzkim, empatycznym, przepełnionym współczuciem. Ciepłym pisarzem, choć dziwnie to brzmi, gdy przypomnimy sobie, że pisze o sprawach niewesołych. Jedynym współczesnym prozaikiem, u którego widziałem podobną syntezę mądrości, niepokoju, piękna, melancholii i współczucia, była zmarła niedawno Ursula K. Le Guin. Ona w odróżnieniu od Ishiguro Nagrody Nobla otrzymać nie zdążyła.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.