Prof. Domański: Gowin próbuje wywrzeć presję na PiS

Prof. Domański: Gowin próbuje wywrzeć presję na PiS

Dodano: 
Prof. Henryk Domański
Prof. Henryk Domański Źródło: PAP / Bartłomiej Zborowski
– Jarosław Gowin od wyborów prezydenckich podejmuje decyzje, które go sytuują albo na pograniczu obozu Zjednoczonej Prawicy albo wręcz po stronie partii opozycyjnej. Jest to podyktowane jego prywatnymi interesami i zabezpieczeniem sobie tyłów – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl prof. Henryk Domański, socjolog z Polskiej Akademii Nauk.

Który z dwojga wyłonionych kandydatów ma większe szanse na zostanie Rzecznikiem Praw Obywatelskich?

prof. Henryk Domański: Oboje mają mniej więcej równe szanse, patrząc po rozkładzie głosów w Sejmie i w Senacie. Trudno w tej chwili powiedzieć, kto na kogo będzie głosował. W całym tym układzie języczek u wagi stanowi kilkunastu posłów Porozumienia.

Czy było dla Pana zaskoczeniem to, że środowisko Jarosława Gowina wyłamało się pod tym względem ze Zjednoczonej Prawicy?

Nie było to zaskoczeniem, ponieważ Jarosław Gowin od wyborów prezydenckich podejmuje decyzje, które go sytuują albo na pograniczu obozu Zjednoczonej Prawicy albo wręcz po stronie partii opozycyjnej. Jest to podyktowane jego prywatnymi interesami i zabezpieczeniem sobie tyłów. Czuje się on zagrożony, jeżeli chodzi o przewodniczenie Porozumieniu czy w ogóle utrzymanie tej formacji. W gruncie rzeczy chodzi o jego rywalizację z Adamem Bielanem. Wolty Gowina są czymś innym, niż spory z Solidarną Polską, które dotyczą kwestii pryncypialnych. Gowin natomiast próbuje wywrzeć presję na Prawie i Sprawiedliwości. Jeżeli chodzi o głosowanie nad kandydatami na RPO, zachowanie Porozumienia nie jest zaskakujące, choć to bardzo ryzykowna strategia, biorąc pod uwagę dotychczasowy przebieg kariery politycznej Gowina. Na tej podstawie można stwierdzić, że nie jest to polityk całkiem wiarygodny. Jeżeli nawet zabezpiecza sobie te tyły w postaci możliwości wyjścia z obozu Zjednoczonej Prawicy, to jest to ryzykowne, bo może co najwyżej prawdopodobnie przejść i liczyć na jakieś korzystne układy w PSL, ale z kolei ta formacja zaczyna mieć opinię ściągającej posłów z innych partii w celu obrony własnych interesów.

Wracając do sylwetek obojga kandydatów, co Pańskim zdaniem ich różni?

Mogę tylko powtórzyć, że mankament pani Staroń stanowi fakt, iż nie jest ona prawnikiem. To przekonujący argument w sensie uzasadnienia tej decyzji przed wyborcami. Rzecznik Praw Obywatelskich powinien być prawnikiem, aczkolwiek nie jest to warunek konieczny. Pan Wiącek jest prawnikiem i to stanowi argument za jego kandydaturą. Poza tym, jest on kimś spoza polityki, a jego nazwisko mało kto zna. Gdyby jego kandydatura została odrzucona, co jest bardzo prawdopodobne, to byłoby to dobrym punktem wyjścia do krytyki obozu Zjednoczonej Prawicy.

Dotychczasowy RPO Adam Bodnar kojarzył się z wyraźnym sprzyjaniem środowiskom lewicowo-liberalnym. Czy widzi Pan szansę, aby jego następca poprawił wizerunek tego urzędu?

Takie prognozy są dość ryzykowne, ponieważ być może do końca świata nikt nie zostanie wybranym nowym RPO (śmiech). Mówiąc poważnie, oczekiwanie społeczne jest takie, że to powinien być ktoś albo bliżej centrum, albo spoza polityki. Jeżeli rzeczywiście zostanie wybrany, to musi dojść do jakiegoś kompromisu. Taka sytuacja z pewnością utrzyma się do końca obecnej kadencji Sejmu. Wymaga ona, aby nowy RPO nie był kojarzony ani z prawą, ani z lewą strona sceny politycznej.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także