– Nie będę odpowiadać na to, co usłyszeliśmy, bo nie wszyscy, co tu występowali powinni mówić to, co mówili. Chcę wyjaśnić dwie kwestie. Pierwsza, o której można dyskutować, druga jest obrzydliwą insynuacją – mówił Terlecki w środę wieczorem w Sejmie.
– Pierwsza dotyczy pani Cichanouskiej. Spotykała się z różnymi środowiskami (...), natomiast czym innym było, jak osoba, która aktywnie weszła do polityki (…) i deklaruje udział w antyrządowym przedsięwzięciu, które organizuje wiceprzewodniczący opozycyjnej partii. I to było powodem tego, przyznaję, ostrego wystąpienia – tłumaczył.
– Gdy spotkałem się z panią Cichanouską w Wilnie, wyjaśniłem jeszcze raz, że to nie jest odpowiednia rola dla osoby, która pozyskuje poparcie dla swojego narodu w walce z dyktaturą – dodał polityk.
Awantura po wpisie na Twitterze
Wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki wywołał burzę swoim wpisem na temat spotkania liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim. W piątek oboje wystąpili na konferencji prasowej, po której Cichanouska wzięła udział w wydarzeniu organizowanym przez Campus Polska Przyszłości – inicjatywę Trzaskowskiego skierowaną do młodych.
Sprawę skomentował na Twitterze Terlecki, który stwierdził, że skoro Cichanouska bierze udział w "mityngu" Trzaskowskiego, to powinna szukać pomocy w Moskwie, a nie w Polsce. "Jeżeli Cichanouska chce reklamować antydemokratyczną opozycję w Polsce i występować na mityngu Trzaskowskiego, to niech szuka pomocy w Moskwie, a my popierajmy taką białoruską opozycję, która nie staje po stronie naszych przeciwników" – napisał na swoim profilu polityk PiS.
Wniosek o odwołanie Terleckiego z funkcji wicemarszałka Sejmu pierwsza złożyła Koalicja Obywatelska, a potem także Lewica i Polska 2050 Szymona Hołowni.
Czytaj też:
Głosowanie nad odwołaniem Terleckiego. Gowin podjął decyzję