Wojna o wizy dla Ukraińców i Białorusinów. W tle oskarżenia o związki z KGB

Wojna o wizy dla Ukraińców i Białorusinów. W tle oskarżenia o związki z KGB

Dodano: 
Przejście graniczne
Przejście graniczne Źródło: PAP / Darek Delmanowicz
Robert Wyrostkiewicz | Do Polski co roku wjeżdża 800 tys. Ukraińców. To jeden z fundamentów naszego rynku pracy. Dlatego w interesie Polski jest ucywilizowanie systemu wizowego dla pracowników ze Wschodu: skrócenie horrendalnych kolejek pod naszymi konsulatami i zakończenie handlu miejscami w nich.

Do tej pory za obsługę wniosków wizowych odpowiadała hinduska firma współnależąca do państwowego chińskiego funduszu inwestycyjnego. W przeszłości posądzano ją o związki ze środowiskiem wywodzącym się z KGB. Nasza ambasada w Kijowie właśnie rozstrzygnęła przetarg, w wyniku którego spółka z Indii zostanie odsunięta od obsługi wniosków. Przy okazji udało się zbić cenę, którą za wizę muszą płacić Ukraińcy.

Służby konsularne na całym świecie przy sporządzaniu wniosków wizowych korzystają z komercyjnych firm. Tyle że takie usługi to coś więcej niż biznes. Chodzi o niezwykle cenne dane osobowe dotyczące setek tysięcy obcokrajowców wjeżdżających do danego kraju. Z punktu widzenia obcych wywiadów zainteresowanych budową siatki agentów i współpracowników dostęp do takiej bazy jest na wagę złota. Dlatego nasza dyplomacja we współpracy z kontrwywiadem powinna wypracować przemyślaną i wystandaryzowaną politykę wizową. Tym bardziej, że w przypadku Polski najpotężniejszy strumień obcokrajowców płynie z dwóch niezwykle newralgicznych kierunków: z Ukrainy i Białorusi.

Do tej pory kontrakt na przyjmowanie wniosków od obywateli obu tych państw miała firma VFS Global z siedzibą w Dubaju. Spółka została założona w Indiach, ale światowe media od lat rozpisują się o jej związkach chińskim aparatem państwowym. Nasza ambasada w Kijowie właśnie postanowiła zmienić operatora punktów wizowych na całej Ukrainie. O tym, jak cenny to kontrakt, świadczy kampania czarnego PR, którą w ślad za decyzją naszej placówki rozpętano w ukraińskich mediach. Jednym z jej akordów był absurdalny protest przed budynkiem polskiej ambasady zorganizowany przez grupkę aktywistów sprzeciwiających się odsunięciu hinduskiej firmy.

Wiec przed ambasadą. W obronie hinduskiej firmy

Spęd był kuriozalny, bo przed punktami konsularnymi prowadzonymi przez VFS przez lata tworzyły się na Ukrainie ogromne kolejki, w których handlowano miejscami. Ocena klientów spółki jest miażdżąca. Od września 2019 r. VFS Global uzyskał wynik 1,5 na 5 gwiazdek na portalu Trustpilot. Spośród 2608 recenzji nadesłanych przez klientów około 76% przyznało usłudze 1 gwiazdkę. To najniższa możliwa ocena. Klienci skarżą się na lekceważące zachowanie personelu, nierozpatrywanie wniosków w odpowiednim czasie, opóźnienia w terminowym zwracaniu paszportów wnioskodawcom, a także zagubione dokumenty.

O licznych wątpliwościach dotyczących spółki VFS Global od dawna rozpisują się także zagraniczne media. I tak, australijski „The Sydney Morning Herald” opisywał, że VFS Global przy obsłudze wniosków wizowych obywateli Chin wykorzystuje chińskie państwowe firmy, co powoduje potężne obawy o bezpieczeństwo danych. Kanadyjski „The Globe and Mail” twierdzi z kolei, że za firmą stoi jeden z najpotężniejszych państwowych chińskich funduszy inwestycyjnych - Chengdong Investment Corp. Portal „Biometric Update” cytował australijskiego konsultanta ds. cyberbezpieczeństwa Roberta Pottera, który uważa, że „jeśli rząd Chin będzie mógł obserwować przyjmowane i odrzucane wnioski, może to zwiększyć szanse na przejście chińskiego agenta przez ten proces”. Obawy budził też możliwy dostęp chińskiej policji do amerykańskich i innych zagranicznych dokumentów imigracyjnych. Forbes pisał, że „chińska policja jest właścicielem firmy, która zbiera dane osób ubiegających się o wizy do wielu krajów, w tym do Stanów Zjednoczonych, dając w ten sposób służbom bezpieczeństwa Pekinu bezpośredni dostęp do prywatnych informacji osób planujących opuścić Chiny. Konsekwencje dostępu chińskiej policji mogą być dalekosiężne”.

Firma miała także problemy z bezpieczeństwem danych w Wielkiej Brytanii. W latach 2005-2007 na ich stronie internetowej była krytyczna luka bezpieczeństwa, która spowodowała, że wiele wniosków wizowych z Indii, Nigerii i Rosji stało się publicznie dostępnych. Każdy mógł uzyskać dostęp do firmowej „bazy danych osób ubiegających się o wizę, która zawierała numery paszportów, nazwiska, adresy i szczegóły podróży”. Co więcej, o wadzie systemu wiedziano przez dwa lata, a zajęto się problemem dopiero po tym jak sprawą zajęli się dziennikarze. W Wielkiej Brytanii wszczęto w tej sprawie dochodzenie, a jego wyniki były dla firmy miażdżące. Zalecono, by nie wznawiać przyjmowania online wniosków wizowych z Indii.

Podobne problemy wystąpiły w 2015 roku, tym razem we Włoszech. Internetowe formularze wizowe do Włoch umożliwiały każdemu użytkownikowi dostęp do danych osobowych innych wnioskodawców – w tym ich daty urodzenia, danych paszportowych i adresów.

Z kolei w Azji Południowo-Wschodniej spółka została oskarżona o praktyki monopolistyczne i nadużywanie dominującego statusu rynkowego. Co więcej, pracownicy spółki tworzyli „własne, doraźne zasady dla osób ubiegających się o wizę”. Tworzyli nawet własne kryteria wejścia do ośrodków VFS, gdzie klienci mogli złożyć wniosek wizowy. Problemy pojawiły się także w RPA. VFS tłumaczył się z tych działań Parlamentowi Europejskiemu.

W Nigerii firma outsourcingowa została oskarżona o "wyłudzanie" i "złe traktowanie" osób ubiegających się o wizę. Ponadto firma była również przedmiotem dochodzenia w związku z „zarzutami o nadużycie dominacji na rynku i bezprawne procedury przetargowe, skutkujące wygórowanymi cenami wniosków wizowych i ukrytymi opłatami”.

Posłowie pytają o związki z KGB

Co ciekawe, o hinduską firmę pięć lat temu pytali polski MSZ także posłowie Adam Andruszkiewicz i Tomasz Rzymkowski. Spółka wygrała wtedy przetarg na przyjmowanie wniosków wizowych od obywateli Białorusi. Posłowie napisali, że „proces wyłaniania kontrahentów był prowadzony w sposób nietransparentny i możemy mieć do czynienia z zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa”. Pytali Ministerstwo Spraw Zagranicznych o to czy ma świadomość, że pojawiły się informacje o związkach VFS Global z byłymi oficerami rosyjskiej KGB. Przywoływali informacje Dyrektora Fundacji Lex Nostra Macieja Lisowskiego: „VFS Global, jest podmiotem budzącym iście potężną liczbę kontrowersji. Po pierwsze, firma ta, według podmiotów odwołujących się od wyniku konkursu, nie otrzymała koncesji przyznawanej przez władze Białorusi w zakresie ochrony danych osobowych, a przecież posiadanie takiego certyfikatu też figurowało w zapisach przetargu jako warunek konieczny. Co więcej, firma ta ma ścisłe związki ze spółką VF Worldwide Holdings, która również bez właściwego certyfikatu, wygrała podobny przetarg na Litwie. Było to zresztą początkiem skandalu, którego wyjaśnianiem na Litwie zajmuje się specjalna Komisja Śledcza, a prasowe media litewskie obficie rozpisywały się w temacie życiorysów właścicieli firmy, dwóch braci, byłych funkcjonariuszy moskiewskiej KGB. Wydaje się oczywiste, że oba te podmioty gospodarcze są ze sobą ściśle związane, tak personalnie, jak i strukturalnie”.

Przetarg z 2015 roku zgodnie z którym VFS Global miała zarządzać centrami wizowymi na Białorusi na zlecenie polskiego MSZ wzbudzał wiele wątpliwości. Na 13 podmiotów, które wzięły w nim udział 12 z nich odrzucono w powodów formalnych. VFS Global wygrała, mimo, że cena na usługi, którą zaproponowała była dopiero czwarta co do atrakcyjności. Firma zdobyła kontrakt na 9 milionów złotych, mimo, że w powszechnej opinii było wiadomo, że nie ma żadnych informacji odnośnie tego jakie są jej standardy ochrony danych. Przy procedowaniu wniosków wizowych to szczególnie istotne, bo zbierane są wrażliwe dane osobowe, co do miejsca zamieszkania czy celu i kierunku podróży.

Posłowie wprost zapytali „czy MSZ ma świadomość, że operatorem punktów wizowych do Polski jest firma prawdopodobnie powiązana z ludźmi wywodzącymi się ze środowiska KGB?”

"MSZ nie posiada informacji, które wskazywałyby na możliwe powiązania firmy VFS Global z osobami wywodzącymi się ze środowiska b. KGB" – odpisał wiceminister Jan Dziedziczak. Dziedziczak zapewniał jednocześnie, że MSZ ma wiedzę „na temat powiązań kapitałowych i właścicielskich spółek z grupy VFS Global”. "Służby wywiadowcze nie informowały MSZ o możliwym zagrożeniu w kontekście współpracy z firmą VFS Global. MSZ nie zwracał się o takie informacje, ponieważ nie ma takiego wymogu w przepisach ustawy Prawo zamówień publicznych" – odpowiedział Dziedziczak.

Ukraińskie kompromaty

Złożenie wniosku obsługiwanego dziś przez VFS kosztuje Ukraińca w Kijowie 13,5 euro. Nasza ambasada wybrała ofertę opiewającą na 12,25 euro za pojedynczą wizę. Przetarg wygrała francuska spółka notowana na giełdzie w Paryżu TLS, która stworzyła konsorcjum z polskim podmiotem Personnel Service, który przez swoją ukraińską spółkę ma zapewniać pracowników, którzy będą pracować w centrach wizowych. TLS działa w 90 krajach świata i każdego roku przyjmuje ponad cztery miliony wniosków wizowych.

Jak pisał niedawno „Puls Biznesu”, firma współdziała z takimi państwami jak Francja, Belgia, Włochy, Holandia i Niemcy, a także uzyskała prawo do udziału w kontrakcie dotyczącym usług wsparcia konsularnego dla Departamentu Stanu USA. Od ośmiu lat działa też na Ukrainie, tyle że świadczy usługi wizowe dla Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. To właśnie Personnel Service stał się obiektem ataków ukraińskich mediów. W portalu censor.net pojawił się tekst sugerujący, że zwycięzca przetargu jest powiązany z…Rosją. W kolejnych publikacjach w ukraińskich mediach, powtarzały się identyczne oskarżenia. We wszystkich tekstach były one podpierane wypowiedziami kontrowersyjnego dziennikarza Tomasza Piątka, który w ostatnich latach zasłynął obsesyjnym przypisywaniem najróżniejszym polskim politykom związków z rosyjskim półświatkiem. I tak - według Piątka – były szef MON Antoni Macierewicz jest pośrednio powiązany z moskiewską mafią, Władimirem Putinem i GRU. W swojej kolejnej książce dziennikarz opublikował graf dotyczący relacji premiera Mateusza Morawieckiego. Jego zdaniem relacje szefa polskiego rządu dla odmiany prowadzą do… mafii sołncewskiej i Kremla. Na tym samym rysunku znalazł się były senator PO Tomasz Misiak, który zresztą pozwał Piątka o zniesławienie. A że Misiak zasiada w radzie nadzorczej spółki Personnel Service, to dla Piątka wystarczający powód, by grzmieć w ukraińskich mediach. Co ciekawe, według naszych informacji podobne kompromaty od kilku tygodni są rozsyłane po polskich redakcjach.

Sprostowanie

Nieprawdziwa jest informacja zamieszczona w tekście autorstwa Roberta Wyrostkiewicza pt. „Wojna o wizy dla Ukraińców i Białorusinów. W tle oskarżenia o związki z KGB”, który ukazał się na stronie internetowej tygodnika DoRZECZY w dniu 10 lipca br., iż do tej pory za obsługę wniosków wizowych odpowiadała hinduska firma współnależąca do państwowego chińskiego funduszu inwestycyjnego. Do tej pory usługi przyjmowania wniosków wizowych dla Polskiej Ambasady i Konsulatów na Ukrainie świadczy konsorcjum spółek z grupy kapitałowej VFS Global – VF Worldwide Holdings Ltd z siedzibą w Dubaju oraz VF Consulting Services LLC z siedzibą w Kijowie. żadna firma ani fundusz inwestycyjny z Chin nie jest współwłaścicielem i nie sprawuje w inny sposób kontroli nad spółkami VFS Global. VFS Global nie jest firmą indyjską. Jej większościowym właścicielem jest firma inwestycyjna EQT z siedzibą w Sztokholmie, a mniejszościowym szwajcarska firma Kuoni oraz fundacja Hugentobler.

Nieprawdą jest, iż klienci źle oceniają prace VFS Global, i że VFS Global uzyskała wynik 1,5 na 5 gwiazdek na portalu Trustpilot. Klienci bardzo dobrze oceniają pracę VFS Global. Obserwowany jest również stabilny wzrost poziomu notowań VFS Global w serwisie z ocenami konsumenckimi Trustpilot, z poziomu 3,4 w styczniu 2020 do 4,6 w grudniu 2020.

Nieprawdą jest, iż wiec przed budynkiem polskiej ambasady organizowany był w obronie hinduskiej firmy. Ukraińcy protestowali przeciwko sytuacji w której Personnel Service S.A. zajmująca się dotychczas pozyskiwaniem ukraińskiej siły roboczej, będzie brać także udział w procesie wydawania wiz, uzyskując w ten sposób uprzywilejowaną pozycję w zakresie możliwości uzyskania pracy przez Ukraińców.

Nieprawdą jest, iż istnieją obawy i powody do obaw co do bezpieczeństwa danych.

Nieprawdą jest, iż dostęp do danych mają państwowe chińskie firmy. Kooperanci VFS Global w Chinach są zarządzani wyłącznie przez VFS Global i operują wyłącznie w oparciu o obowiązujące regulacje dotyczące wydawania wiz i ochrony danych. Firmy typu FMC (tzw. Facility Management Companies, które zajmują się takimi zagadnieniami, jak wynajem biur czy dostarczanie usług związanych z obsługą administracyjną na terytorium Chin), jak również ich właściciele czy inwestorzy nie mają absolutnie żadnego dostępu do jakichkolwiek danych zbieranych w trakcie procesu aplikowania o wizę, jak również nie mają jakiegokolwiek dostępu do infrastruktury IT. W ten sposób są pozbawieni jakiejkolwiek możliwości wpływania na proces wydawania wizy.

Nieprawdą jest iż, w Nigerii VFS Global stosowało "wyłudzanie" i "złe traktowanie" osób ubiegających się o wizę.

Amit Kumar Sharma

pełnomocnik spółek VF Worldwide Holdings Ltd oraz VF Consulting Services LLC uprawnionych do korzystania ze znaku towarowego VFS Global

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także