O odejściu tego ważnego urzędnika donosi serwis Interia. Doniesienia te w rozmowie z portalem potwierdził sam zainteresowany. – Potwierdzam, tak się ułożyło. Rozstaję się z Kancelarią Senatu trochę wcześniej niż planowałem. Od 13 września obejmuję stanowisko dyrektora generalnego w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich – powiedział Maciej Berek, nie informując jednak o powodach swojej decyzji.
"Nie mógł się dogadać z marszałkiem Grodzkim"
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich Berek ma zarabiać mniej niż w Kancelarii Senatu. Skąd więc taka decyzja? "Praca u prof. Marcina Wiącka na pewno oznacza bezpieczeństwo, bo jego kadencja potrwa jeszcze pięć lat. Panowie doskonale się znają, chociażby z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Warszawskiego" – czytamy. Okazuje się jednak, że nie jest to jedyny powód.
Informatorzy Interii mówią o konflikcie i złej atmosferze pracy. Współpracownik Berka podkreśla, że nie planował on odejścia. Wskazuje, że Berkowi nie odpowiadał sposób pracy gabinetu. – Miał po prostu dosyć. Trzeba umieć zgodzić się z wizją człowieka, dla którego się pracuje. A on nie mógł się dogadać z marszałkiem Tomaszem Grodzkim, więc nie było sensu się męczyć – dodaje rozmówca serwisu.
Urzędnicy, z którymi rozmawiała Interia mówią o toksycznej atmosferze w izbie wyższej. Ich zdaniem skutki prowadzonej tam polityki będą opłakane.
Maciej Berek jest doktorem nauk prawnych. W latach 2007–2015 był prezesem Rządowego Centrum Legislacji, zaś w latach 2008–2015 sekretarzem Rady Ministrów.
Czytaj też:
Sytuacja w Afganistanie. Grodzki: Tę krew będziemy mieli na rękachCzytaj też:
Oświadczenie 52 senatorów. Padły 3 argumenty przeciwko "lex TVN"