III RP jako przypadek korupcji
  • Bronisław WildsteinAutor:Bronisław Wildstein

III RP jako przypadek korupcji

Dodano:   /  Zmieniono: 

Wielka afera informatyczna skończy się najprawdopodobniej na osobie wiceministra. Jest możliwe, że stanowi również ostrzeżenie dla Grzegorza Schetyny, aby nie próbował szantażować swoich kolegów partyjnych ujawnianiem ich nieprawości, gdyż i na niego znajdą się kwity. Media głównego nurtu odnotowują ją, ale nie kwapią się, aby tropić wszystkie jej wątki. Sam fakt, że wybuchła dopiero dziś, gdy CBA rozpoczęło śledztwo i zatrzymało pierwszego podejrzanego już w 2009 roku, pierwsi aresztowani zostali w 2011 roku, a o sprawie, zwłaszcza w środowisku informatycznym, było głośno od dość dawna, daje do myślenia.

Równocześnie prokuratura domaga się odebrania immunitetów posłom PiS, dawnemu szefowi CBA, Mariuszowi Kamińskiemu i byłemu jej funkcjonariuszowi Tomaszowi Kaczmarkowi. Chce postawić im zarzuty przekroczenia uprawnień podczas czynności operacyjnych. Dojść miało do tego przy sprawie „willi Kwaśniewskich”. CBA zainteresowało się nią po ujawnieniu taśm Aleksandra Gudzowatego, na których Józef Oleksy opowiadał, że majątek Aleksandra Kwaśniewskiego i jego żony znacznie przekracza wszystkie ich oficjalne dochody. Jako przykład podawał ich, nabytą przez pośredników, luksusową willę w Kazimierzu Dolnym.

Kwaśniewscy sprzedali tę nieruchomość również za pośrednictwem tzw. „słupów”. Żona byłego prezydenta musiała zdawać sobie sprawę, że uczestniczy w procedurze nielegalnej, gdyż w telefonicznych rozmowach na temat transakcji posługiwała się szyfrem.

Wprawdzie „słupom” zostały postawione zarzuty, ale już wobec Kwaśniewskich prokuratura odstąpiła od prowadzenia śledztwa, uznając, że dowody świadczące o ich winie zebrane zostały z naruszeniem prawa. Abstrahując od tego, że nie ma w Polsce normy, która anulowałaby dowody ze względu na sposób ich zdobycia, podwójne standardy zastosowane przez prokuraturę biją w oczy. Zresztą na wszystkie swoje działania funkcjonariusze CBA mieli zgodę sądów i nawet Andrzeja Czumy, ówczesnego prokuratora generalnego z PO.

Równocześnie z ujawnieniem afery informatycznej mamy więc do czynienia z szykanowaniem ludzi, którzy z korupcją walczyli. Sygnał dla funkcjonariuszy, aby nie byli zbyt dociekliwi, a zwłaszcza, aby nie sięgali za wysoko, jest oczywisty.

Pierwszy taki sygnał został wysłany przy okazji afery hazardowej. Jej odkrywca, Kamiński stracił stanowisko i zaczął być ciągany po prokuraturach, natomiast najbardziej uwikłani w nią, co najwyżej, wycofali się z oficjalnej polityki.

Wybory w 2007 roku przebiegały pod hasłem walki z „państwem policyjnym”, które jakoby miało tworzyć PiS. Do wizji tej przekonała Polaków zmasowana, medialna kanonada. W rzeczywistości jako terror przedstawiona została walka z korupcją. Wystarczy przyjrzeć się ikonom owej kampanii, męczennikom trzeciej RP, a ofiarom czwartej. Galerię tą otwierają: skorumpowana posłanka PO Beata Sawicka i łapownik, dr Mirosław Garlicki.

Korupcja leżała u początków III RP. Budowa postkomunistycznego kapitalizmu czyli uwłaszczenie nomenklatury było jedną wielką aferą. Z tych fundamentów wyrosło państwo ułomne, w którym nierówność wobec prawa stanowi czynnik konstytutywny, tak jak i korupcja. Aby położyć temu kres trzeba rozmontować system III RP.

Czytaj także