Wciąż nie widać końca kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. We wtorek Rada Ministrów zdecydowała, że zwróci się do prezydenta o przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni. Wcześniej rekomendował to rządowi minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński.
W środę wieczorem Kancelaria Prezydenta poinformowała, że Andrzej Duda podpisał i skierował do marszałka Sejmu wniosek o przedłużenie stanu wyjątkowego na okres dwóch miesięcy.
Z kolei podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Mariusz Kamiński przekazał, że sytuacja na granicy białorusko-polskiej jest napięta oraz że dochodzi do masowych prób łamania integralności granicy. – Osoby, które forsują granicę przebywają legalnie na Białorusi. Od sierpnia 9400 prób nielegalnego przekroczenia granicy – mówił.
Atak hybrydowy
Wiceszef MSZ stwierdził w czwartek na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia, że Polska stała się celem ataku hybrydowego ze strony Białorusi.
– Mamy do czynienia z hybrydowym atakiem ze strony Aleksandra Łukaszenki, to celowo przywożeni migranci, których zadaniem jest nielegalne przekroczenie granicy, a celem politycznym całej akcji jest wywarcie presji w UE – stwierdził Przydacz dodając, że działania białoruskiego reżimu to "to forma zemsty za nałożenie sankcji".
Polityk odniósł się także do krytyki, jaka spadła na rząd ze strony opozycji. Przydacz wskazał, że sam brał udział w jednym z posiedzeń parlamentu, na którym przedstawiono szczegółowe informacje dotyczące sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Jego zdaniem są one wyczerpujące.
– W parlamencie były przedstawiane bardzo szeroko informacje dotyczące sytuacji na granicy, w jednym z posiedzeń brałem udział i miałem wrażenie, że wyczerpane zostało zainteresowanie i ciekawość opozycji co do faktów – powiedział.
Wiceminister zaapelował również do polityków opozycji o współpracę, podając przykład innych krajów.
– Powinniśmy zachować jeden front, jak zachowują go Litwini czy Łotysze, broniąc swojej granicy, tego bym oczekiwał od polskiej opozycji – stwierdził.
Czytaj też:
Przydacz: Byłoby dobrze, gdyby brukselscy biurokraci przyswoili sobie tę wiedzęCzytaj też:
Kto koczuje na granicy? Wiceminister rozwiewa wątpliwości