We wtorek w TVP Info politycy rozmawiali o kryzysie migracyjnym na polsko-białoruskiej granicy. Dyskusja zaogniła się, kiedy poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Poncyljusz stwierdził, że przyjęcie kilku tysięcy imigrantów nie powinno być dla Polski problemem.
– Dobrze wiemy, że w 38-milionowym kraju zaabsorbowanie i wchłonięcie kilku tysięcy imigrantów, biorąc pod uwagę deficyt rąk do pracy, to nie jest żaden problem – powiedział Poncyljusz.
Reakcja posłów PiS i Konfederacji
Jego słowa wywołała poruszenie wśród innych gości obecnych w studiu. – Ale to przyjmie pan?! – zareagował poseł PiS Rafał Bochenek. – Niech pan da przykład, prosta sprawa – dodał Michał Urbaniak z Konfederacji.
Zapytany przez prowadzącego program Adriana Klarenbacha, czy Koalicja Obywatelska jest dzisiaj za przyjmowaniem imigrantów, Poncyljusz zaprzeczył. – Jeszcze raz tłumaczę. Tak duży kraj jak Polska, w duchu humanitarnych wyzwań, jest w stanie poradzić sobie z taką ilością (imigrantów – red.), jaka pojawiła się na granicy – ocenił poseł KO.
Stan wyjątkowy przedłużony
30 września Sejm wyraził zgodę na przedłużenie stanu wyjątkowego przy granicy z Białorusią o 60 dni. Za głosowało 237 posłów, przeciw było 179, a 31 się wstrzymało. Przed głosowaniem odbyła się burzliwa debata w Sejmie. Politycy opozycji zarzucali rządzącym, że nie ma żadnych podstaw do kontynuowania stanu wyjątkowego, a zabieg ma służyć tylko i wyłącznie ograniczeniu dostępu mediów do tego, co dzieje się na wschodniej granicy.
Stan wyjątkowy obowiązuje od 2 września w pasie przygranicznym z Białorusią i obejmuje 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek rządu. Sprawa ma związek z koczującymi przy granicy migrantami, których zwożą tam białoruskie służby. Do pomocy funkcjonariuszom SG skierowano żołnierzy.
Czytaj też:
"Coś nieprawdopodobnego. Nie wiem, jak to nazwać". Jakubiak o sytuacji w PolsceCzytaj też:
Woyciechowski: Realizują się słowa Lecha KaczyńskiegoCzytaj też:
"Trzeba zastosować bardzo bolesne sankcje". Apel Cimoszewicza