Po prezentacji podstawowych założeń Polskiego Ładu sprzeciw wobec zawartych w nim rozwiązań wyrażały organizacje zrzeszające rodzimych przedsiębiorców, a nawet dwa ministerstwa. Znamienne pozostaje natomiast, że głosów krytyki nie dało się usłyszeć ze strony zagranicznego kapitału obecnego nad Wisłą. Przyczyna tego jest oczywista – Polski Ład zantagonizował polskich podatników, zachowując jednocześnie niezwykle korzystne warunki prowadzenia biznesu dla dużych firm zagranicznych.
PARASOL OCHRONNY
Rząd reklamuje swój niezwykle rozbudowany pakiet zmian sloganem głoszącym: „Dla 90 proc. osób płacących podatki rozwiązania podatkowe Polskiego Ładu będą korzystne lub neutralne”. Tworzy to niezwykle mylne wrażenie, że „dobra zmiana” po raz kolejny chce uszczknąć nieco najbogatszym, aby poprawić jakość życia i usług publicznych wszystkim pozostałym. W rzeczywistości jednak zaproponowane zmiany należy oceniać w kontekście całego systemu podatkowego, który obejmuje również płatników podatku od osób prawnych. Aby kilkanaście milionów Polaków mogło cieszyć się nawet z 16,5 mld zł w portfelach więcej każdego roku, rząd będzie musiał zdobyć dodatkowe wpływy do budżetu. Głównym „sponsorem” zmian będą tym samym przede wszystkim osoby samozatrudnione, mali przedsiębiorcy oraz osoby zarabiające powyżej 12,5 tys. zł brutto miesięcznie. Dlaczego tylko oni? Czy oprócz emerytów i osób najgorzej zarabiających są to jedyni uczestnicy życia gospodarczego w Polsce?
Ministerstwo Finansów roztoczyło nad niektórymi podmiotami wyjątkowo szczelny parasol ochronny, nie dopuszczając, aby nawet przez moment poczuły się zagrożone nowymi zmianami podatkowymi. Doskonale obrazuje to fakt, że gdy we wrześniu rząd zapowiedział wreszcie intencję wprowadzenia niezwykle niskiego podatku przychodowego, wyłączone z niego zostały m.in. podmioty z branży finansowej. Daninę w wysokości 0,4 proc. ma zapłacić zaledwie 10 proc. podmiotów płacących w Polsce podatek CIT, które wykazują stratę z działalności operacyjnej lub których dochód nie przekracza 1 proc. obrotu. Zdaniem ministra finansów są to właśnie firmy, które unikają płacenia podatków w Polsce. Jednak nawet jeśli rozwiązanie to wejdzie w życie, to przyniesie ono do budżetu zaledwie 2 mld zł. W porównaniu z wielokrotnie wyższymi kwotami, które w następstwie wprowadzenia w życie Polskiego Ładu odprowadzać będą dodatkowo do budżetu choćby prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, jest to bardzo niewiele.
Na dodatek podatek obrotowy w zaproponowanym kształcie uderzy także w polską branżę handlową. Wedle deklaracji Ministerstwa Finansów nowa danina miała objąć przede wszystkim duże firmy, lecz w praktyce oberwie się także średnim i małym. Ustawodawca wyłączył z obowiązku płacenia jej m.in. banki, firmy z sektora energetycznego i lotniczego, lecz nie podmioty trudniące się handlem. Przedstawiciele branży wskazują, że przecież i tak muszą się mierzyć z podatkiem od sprzedaży detalicznej, a mimo to nakłada się na nich nowe zobowiązania. Coraz więcej wskazuje na to, że Ministerstwo Finansów uczyniło to, mając świadomość, że podlegające daninie zagraniczne podmioty i tak zdołają jej uniknąć. Nazwa „Polski Ład” niestety dość wiernie oddaje fakt, że to Polacy sfinansują wszystkie projektowane zmiany oraz wezmą na siebie ciężar narastającego skomplikowania przepisów podatkowych.
Zagraniczne firmy odpowiadają aż za jedną szóstą polskiego PKB i zatrudniają ponad 2,08 mln osób, z czego aż 76 proc. zatrudnionych jest w dużych firmach (dane GUS z 2019 r.). Ów znaczny wycinek polskiej gospodarki pozostanie jednak przez Polski Ład zupełnie nietknięty. Jak zwrócił uwagę Związek Przedsiębiorców i Pracodawców – rozwiązania przyjęte w Polskim Ładzie stwarzają „sytuację nierównej konkurencji między podmiotami o strukturze korporacyjnej a małymi, rodzinnymi firmami, które i tak są głównymi adresatami niekorzystnych zmian podatkowych”. Wynika to choćby z faktu, że Polski Ład bardzo gmatwa i tak już mocno skomplikowany polski system podatkowy. Przedstawiona we wrześniu najnowsza wersja zmian ze wszystkimi poprawkami liczy blisko 700 stron Wszystko to sprawia, że polskie firmy, w szczególności te najmniejsze, stracą na konkurencyjności względem swoich zagranicznych odpowiedników. Skrajnie niekorzystny czy wręcz upokarzający dla polskich przedsiębiorców jest fakt, że reprezentujące ich organizacje przez ostatnie miesiące walczyły z rządem o to, aby łaskawie obniżył z 9 do 4,9 proc. składkę zdrowotną, która i tak przy proponowanej wysokości i zasadach naliczania będzie się wiązała ze znaczącym wzrostem obciążeń. Jaki cel chce osiągnąć polskie państwo w sytuacji, gdy w innych państwach regionu stawka PIT dla prowadzących działalność gospodarczą jest zdecydowania niższa (jak choćby na Węgrzech), a na dodatek wiele małych firm wciąż boryka się z trudnościami związanymi z pandemią?
ŚMIERĆ NEOLIBERALIZMU CZY POLSKIEGO KAPITAŁU?
W minionych miesiącach wiceminister finansów Piotr Patkowski, zachwalając program Polskiego Ładu, bardzo często posługiwał się hasłem „Śmierć polskiego neoliberalizmu”. Jego zdaniem sfinansowanie nowych rozwiązań za pomocą podatków nałożonych na najbogatszych (czyli zarabiających powyżej 10 tys. zł miesięcznie) ma stanowić odpowiedź na skrajnie niesprawiedliwy, wprowadzony przez postkomunistyczną nomenklaturę system społeczny, w którym nie dba się o najbiedniejszych. Dziwnym trafem do naczelnych patologii „polskiego neoliberalizmu” Patkowski nie zaliczył utrzymującego się od wielu lat stanu faktycznego uprzywilejowania międzynarodowych korporacji prowadzących globalną politykę optymalizacji kosztów, a jednocześnie otrzymujących od polskiego państwa wielomilionową pomoc publiczną.
Rząd konsekwentnie udaje, że nie dostrzega tego problemu. Minister Kościński celebrował niedawno fakt, że wpływy podatkowe są na zadowalającym poziomie, a CIT zapewni w całym 2021 r. aż 49 mld zł, stanowiąc czwarte z kolei najważniejsze źródło przychodów budżetu polskiego państwa (przy wzroście wpływów o 60 proc.). Wystarczy jednak zaledwie rzut oka na listę największych płatników tego podatku, aby zauważyć, że dominują na nim spółki Skarbu Państwa, a nie największe przedsiębiorstwa w kraju (a w szczególności z zagranicznym kapitałem). Jak można się dowiedzieć z opublikowanej niedawno przez Ministerstwo Finansów listy płatników CIT, firma T-Mobile Polska przy 9,11 mld zł przychodów i 956,3 mln zł dochodu zapłaciła w 2020 r. zaledwie 10,4 tys. zł podatku dochodowego. Z kolei Volkswagen Motor Polska przy przychodach w wysokości 6,2 mld zł oraz dochodach 179,4 mln zł zapłacił ostatecznie 91,4 tys. zł.
Rządzący wybiegają już zapewne myślami ku mającemu zostać wprowadzonym przez wszystkie kraje OECD globalnemu minimalnemu opodatkowaniu osób prawnych, które ma pomóc ściągać podatki od stosujących optymalizację korporacji. Ustalenia w tym zakresie są już dość zaawansowane, lecz mimo wszystko pozostają wciąż pewną niewiadomą. Czymś całkowicie pewnym jest na ten moment to, że już od przyszłego roku w życie wejdą ustawy wprowadzające Polski Ład, które będą bardzo niekorzystne dla znacznej części polskiego biznesu. Po rządzie, który tak często odwołuje się do koncepcji patriotyzmu gospodarczego, można by teoretycznie oczekiwać, że przynajmniej poczeka z wprowadzeniem zmian uderzających w polskich przedsiębiorców
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.