Na Kwiatkowskim ciążą cztery prokuratorskie zarzuty. Mimo, że jest podejrzany o ustawianie konkursów na wysokie stanowiska w Najwyższej Izbie Kontroli, nie można go odwołać. Chodzi m.in. o postępowania konkursowe na stanowiska dyrektora Delegatury NIK w Łodzi, wicedyrektora Delegatury NIK w Rzeszowie i wicedyrektora departamentu środowiska NIK. Materiał dowodowy sprawie opiera się głównie o nagrania z podsłuchanych rozmów telefonicznych Kwiatkowskiego z byłym już posłem Polskiego Stronnictwa Ludowego Janem Burym.
Szef NIK miał wczoraj w prokuraturze odpowiadać na dodatkowe pytania oraz składać dalsze wyjaśnienia. W trakcie przesłuchania śledczy poinformowali Kwiatkowskiego, że chcieliby nagrać próbkę jego głosu. Prezes NIK nie zgodził się jednak na nagranie, czym zaskoczył prokuratorów. Ponadto stwierdził także, że odmawia składania wyjaśnień, do czego jako podejrzany ma prawo. Wśród powodów Kwiatkowski miał podać wyciek do mediów informacji o tym, że będzie ponownie przesłuchiwany.
– Do tej pory nie komentowaliśmy oświadczeń podejrzanego, ale jesteśmy zdziwieni, że prezes organu konstytucyjnego przedstawia opinii publicznej inną postawę procesową niż ona jest w rzeczywistości – powiedziała portalowi tvn24.pl Małgorzata Bednarek, naczelnik Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.