Były kongresmen: Najpierw bycie katolikiem, potem lojalność wobec partii

Były kongresmen: Najpierw bycie katolikiem, potem lojalność wobec partii

Dodano: 
Dan Lipinski z Partii Demokratycznej
Dan Lipinski z Partii Demokratycznej Źródło: Flickr / American Life League (CC BY-NC 2.0)
Dan Lipinski uchodzi w Ameryce za jednego z ostatnich sprawiedliwych demokratów, którzy łączyli bycie katolikami i zwolennikami życia z karierą polityczną.

Były przedstawiciel Partii Demokratycznej w Izbie Reprezentantów USA znów zabrał głos w sprawie katolickich wartości w życiu publicznym. Dan Lipinski wezwał katolickich polityków, aby byli w swojej służbie stawiali wiarę ponad lojalność wobec partii, osobisty komfort lub strach.

„Sekciarska” lojalność polityczna

Podczas przemówienia w Centrum na rzecz Etyki i Kultury De Nicola przy Uniwersytecie Notre Dame w stanie Indiana Lipinski wskazał, że pozycja Boga w polityce jest obecnie podobna do Jego pozycji w duszach ludzi – w świetle badań na temat radykalnego spadku praktyk religijnych.

Dan Lipinski, były współtwórca ponadpartyjnego Kongresowego Klubu Pro-Life, ocenia, że w preferencjach partyjnych daje się zauważyć swoiste „sekciarstwo” w bezkrytycznym wyznawaniu poglądów narzucanych przez aktualną linię danego ugrupowania. Zjawisko to dotyka jego zdaniem szczególnie lewicy, gdzie słychać „echa rewolucji francuskiej”.

Wyznawcy i heretycy w partyjnych szeregach

Powołując się na badania sprzed dwóch lat opublikowane w American Journal of Political Science, Lipinski stwierdził, że dla sekciarskich zwolenników określonej partii lojalność polityczna staje się tak dominująca, że może „określić lub zmienić nie tylko preferencje polityczne, ale także ich identyfikację religijną, klasę, płeć albo orientację seksualną”. W quasi-religijny charakter tego zjawiska wpisuje się także, jak podkreśla polityk, piętnowanie odstępców od głównego nurtu jako „heretyków”.

Dan Lipinski uchodzi w Ameryce za jednego z ostatnich sprawiedliwych demokratów, którzy łączyli bycie katolikami i zwolennikami życia z karierą polityczną. Były kongresmen opisuje własną historię wykluczenia z Partii Demokratycznej, której główną agendą stało się w pewnym momencie nieograniczone „prawo” do zabijania nienarodzonych dzieci.

- Przez szesnaście lat, z Bożą łaską, starałem się, jakkolwiek niedoskonale, odgrywać swoją rolę jako katolik w Kongresie. Poszedłem do Kongresu, wiedząc, że będę musiał stawić czoła wyzwaniom w mojej partii w pewnych kwestiach niepodlegających negocjacjom. Otwarcie ogłosiłem swoje stanowisko w tych sprawach i mówiłem, że się nie zmienię – mówił Lipinski.

Głosowanie za aborcją albo polityczna śmierć

„Wywołało to konsternację wśród sekciarskich partyzantów w mojej partii, którzy patrzyli na mnie z podejrzliwością i postrzegali moją odmowę podążania za linią partii jako zdradę” – tłumaczy. Wszystko, co musiał zrobić, żeby zachować swoją pozycję w Partii Demokratycznej, to raz lub dwa zagłosować za aborcją, aby pokazać partyjnym kolegom swoją lojalność. Lipinski odmówił, czego skutkiem było wyparcie go z partii po ośmiu kadencjach w Kongresie i zastąpienie proaborcyjnym kandydatem.

Przemawiający zaznaczył przy tym, że politycy uważający się za katolików nie mogą uznaniowo wybierać sobie takich czy innych elementów katolickiego nauczania, a innych odrzucać. Kwestia poszanowania dla ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci jest jednym z tych punktów, które nie podlegają, jak mówił Lipinski, negocjacjom.

Czytaj też:
"W imię jakiej wolności protestujecie?" – abp Viganò zwraca się do Szwajcarów
Czytaj też:
Amerykański biskup: Nie udzielę Komunii Świętej proaborcyjnemu senatorowi
Czytaj też:
Watykańskie za, a nawet przeciw

Źródło: catholicfamilynews.com
Czytaj także