Ckliwa opowieść o ojcu sióstr Venus i Sereny Williams zamienia się w hymn ku czci ciężkiej pracy, rodziny i posłuszeństwa. Jakież to zaskakujące w erze BLM.
Gdyby podobnie ciepły film powstał o którymś ze świętych Kościoła katolickiego, media całego świata rechotałyby, że to nie kino, tylko kicz, że nie biografia, tylko laurka ku czci. Richard Williams to postać w najlepszym przypadku wieloznaczna i kontrowersyjna.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.