W kwietniowo-majowych wyborach nad Sekwaną prognozuję ponowne zwycięstwo i reelekcję Emmanuela Macrona. Wyszedł z opresji ostrego spadku sondaży, przetrwał cotygodniowe protesty „żółtych kamizelek” i wszedł w buty prezydentów Francoisa Mitterranda i Jacquesa Chiraca, którzy podczas swojej pierwszej kadencji też mieli wyraźny sondażowy „zjazd”, wspierające ich formacje przegrały wybory do Zgromadzenia Narodowego Francji, zostali skazani przez wyborców na trudną „cohabitation” czyli musieli rządzić razem z gabinetem z przeciwnej opcji politycznej - a jednak wygrali po raz drugi.
Macronowi sprzyjają ostre podziały na prawo od centrum i wynikające z tego rozmnożenie kandydatów centroprawicowych i prawicowych. Zapewne na szeroko rozumiany obóz eurorealistyczny padnie więcej czy dużo więcej głosów niż w wyborach prezydenckich w 2017 roku, co może otworzyć szanse na zmiany na francuskiej scenie politycznej, ale dopiero po wyborach parlamentarnych (2022) i europejskich (2024).
W Stanach Zjednoczonych Ameryki listopadowe wybory (rotacyjne) do obu izb wygrają – moim zdaniem – Republikanie, którzy wykorzystają niebywałą słabość Josepha Robinnete’a Bidena i nieobecność „schowanej” przed wyborcami przez Demokratów, dość radykalnie lewicowej wiceprezydent Kamali Harris. To będzie oznaczało, że kolejne dwa lata (2023-2024) będą poświęcone grze o całą pulę, czyli zostaną podporządkowane wyborom do Białego Domu w listopadzie 2024. Zwycięstwo w USA „czerwonych” (to kolor Republikanów, w odróżnieniu od „niebieskich” Demokratów) będzie oznaczało przejęcie przez nich większości w obu izbach. Jednym słowem symbol Republikanów - słoń -wyprze w Waszyngtonie „osła”, będącego symbolem Demokratów.
Polityka globalna będzie natomiast upływać w cieniu strategicznego konfliktu USA-ChRL, co wcale jednak nie musi prowadzić do –zapowiadanej przez niektórych ekspertów – wojny.
Niestety – dla Polski – może dojść do kolejnego „resetu” w polityce amerykańskiej względem Moskwy. Chodzi o ponowny podział Starego Kontynentu na strefy wpływów pod pozorem „polityki bezpieczeństwa”…
Czytaj też:
Johnson, Putin, slogany i gry
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.