Pontyfikat Jorge Mario Bergoglio przynosi coraz więcej rozgrywek z odsłoniętymi kartami. Herezja modernizmu w wydaniu urzędującego papieża już nie pełza, lecz z dumą godną lepszej sprawy podnosi głowę, by chwalić, włączać i wspierać to, co poprzednicy potępiali.
Po serii przyjaznych gestów w kierunku dysydenckiego lobby LGBT samozwańczo afiliującego się przy Kościele w USA (sprawa potępionej przez Jana Pawła II i Benedykta XVI organizacji New Ways Ministry), przyszedł czas na podniesienie do wysokiej rangi w Watykanie kontrowersyjnego arcybiskupa Malty.
Ta niegdyś katolicka wyspa w 2015 roku została „ubogacona” przez kanadyjskiego hierarchę, który został metropolitą archidiecezji obejmującej cały jej teren. Abp Charles Scicluna nie kryje swojej sympatii dla ideologii homoseksualno-genderowej, którą popiera słowem i czynem, m. in. współpracując z organizacją Drachma LGBTI, dla której odprawiał Mszę Świętą w intencji zażegnania „homofobii”. Hierarcha stwierdził w jednym z wywiadów, że homoseksualizm „nie predestynuje do grzechu”.
Metropolita Malty składa samokrytykę na ręce społeczności LGBT
W ubiegłym tygodniu abp Scicluna miał okazję ponownie wykazać się przed środowiskiem LGBT, składając samokrytykę z powodu słów podległego mu kapłana, ks. Davida Muscata. Duchowny pozwolił sobie na osobliwy komentarz, kiedy stwierdził, że mężczyzna podejrzany o zabicie polskiej turystki „był gejem lub biseksualistą”, a na dodatek „był opętany przez diabła”. Jakby tego było mało, dodał, że homoseksualizm jest gorszy od opętania.
Mniejsza o to, skąd ks. Muscat miałby zaczerpnąć wiedzę na temat orientacji i duchowej kondycji potencjalnego zbrodniarza, ale symptomatyczna pozostaje reakcja maltańskiego metropolity. Arcybiskup wezwał swojego podwładnego do wycofania się z wypowiedzianych słów, pokajał się przed urażonymi „ludźmi LGBT”, po czym zagroził ks. Muscatowi... suspensą. Samym zaś niesfornym księdzem zajęła się policja.
– Chcę przeprosić w imieniu Kościoła wszystkich tych, którzy zostali zranieni tymi ostrymi słowami, a także ich matki i ojców, którzy również czują się zdradzeni przez Kościół, który kochają – oświadczył abp Scicluna.
„Za mało, za późno”
Na „eksces” odpowiedział europoseł i aktywista LGBT Cyrus Engerer, dając do zrozumienia, że kroki podjęte przez metropolitę Malty nie zaspokajają jego apetytu na ekspiację. „Za mało, za późno. W ostatnich latach alarmowaliśmy, jak ksiądz David Muscat podżegał do nienawiści. Działania Kościoła są teraz nieistotne. Nadszedł czas na akcję policyjną – co tak samo powinno mieć miejsce w przypadku przywódców innych denominacji głoszących nienawiść” – napisał na Twitterze.
Niedosytu posła Engerera nie podziela jednak wspomniana na początku „katolicka” organizacja New Ways Ministry, która z aprobatą przyjęła działania abp Scicluny. „Odpowiedź arcybiskupa Scicluny na antygejowskie komentarze księdza jest dokładnie taka, jaka powinna wychodzić od katolickich przywódców kościelnych, gdy wystąpią przypadki homofobii lub transfobii. Nie tylko przeprasza za wyrządzone krzywdy, ale podejmuje konkretne kroki, aby zapobiec dalszym krzywdom i wyjaśnia, że takie zachowanie nie będzie tolerowane. To, że Scicluna powołał się na kary kanoniczne, jest godne uwagi nawet wśród niektórych pozytywnych kroków, które inni przywódcy kościelni podjęli w podobnych przypadkach. Miejmy nadzieję, że taka ewentualność będzie dla ks. Muscat zachętą do całkowitego zrewidowania swoich antygejowskich poglądów” – czytamy w oświadczeniu.
Spod ołtarza z flagą LGBT do komnat Watykanu?
Ale co to wszystko ma wspólnego z Watykanem? Otóż, jak podał do wiadomości dziennik Crux, kandydatura abp. Charlesa Scicluny pojawia się w kontekście stanowiska sekretarza Kongregacji Nauki Wiary. Papież Franciszek odsunął od tej funkcji abp. Giacomo Morandiego, który uchodzi za konserwatystę i opowiada się po stronie tradycyjnego rozumienia grzechu sodomskiego.
Rewelacje francuskiego dziennika powtórzył portal Church Militant, idąc nawet dalej i stwierdzając, że wkrótce Scicluna miałby zastąpić samego prefekta kongregacji, kard. Luisa Ladarię.
Jak widać, w czasach Franciszka wystarczy być otwartym na „peryferyjne” orientacje i tożsamości, aby zaskarbić sobie przychylność Pontifexa i stanąć przed szansą awansu na szefa najważniejszej watykańskiej kongregacji – następczyni Świętej Inkwizycji. Tej samej, która – pomijając wszystkie odstępstwa od Wiary na skutek błędów Soboru Watykańskiego II – aż do Benedykta XVI broniła ortodoksji przynajmniej w kwestiach moralnych.
Współzałożycielka dysydenckiego ruchu New Ways Ministry, s. Jeannine Grammick, powiedziała w tym tygodniu dziennikowi Crux, że dzięki Franciszkowi nastała „nowa era w Kościele”, kiedy „wszyscy mogą poczuć się swobodniej”. Najwyraźniej ta atmosfera swobody nie jest obca metropolicie Malty, przed którym stoi za obecnego pontyfikatu „świetlana” przyszłość.
Czytaj też:
John-Henry Westen: Czas powiedzieć "dość" FranciszkowiCzytaj też:
Jawne poparcie papieża Franciszka dla jezuickiego lobbysty LGBTCzytaj też:
Milczenie Franciszka. Katalizator lewicowego ekstremizmu?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.