Za odrzuceniem projektu głosowało 24 klubu PiS, 151 chciało dalszych prac na propozycją (tak samo głosował poseł niezrzeszony Łukasz Mejza), 37 wstrzymało się od głosu, a 16 nie wzięło udziału w głosowaniu. Odrzucenia projektu chcieli m.in. posłowie Solidarnej Polski – wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, Mariusz Kałużny oraz Janusz Kowalski.
126 posłów KO głosowało za odrzuceniem projektu ustawy covidowej; 43 posłów Lewicy, 24 posłów Koalicji Polskiej, 11 posłów Konfederacji, 8 posłów Polski 2050, 5 parlamentarzystów Porozumienia, 4 z Kukiz'14, 4 posłów koła Polskie Sprawy, 3 z PPS oraz 2 posłów niezrzeszonych.
Co zakładała propozycja?
Projekt złożyła w Sejmie 27 stycznia grupa posłów PiS, a do reprezentowania wnioskodawców upoważniono posła Pawła Rychlika. Projekt to następca "lex Hoc".
W myśl propozycji pracodawcy mogli żądać od pracowników oraz osób wykonujących na ich rzecz pracę na podstawie umów cywilnoprawnych, bez względu na to, czy przeszli oni chorobę i są zaszczepieni, podawania informacji o posiadaniu negatywnego wyniku testu diagnostycznego. Pracownik mógłby wykonać nieodpłatnie taki test zasadniczo raz w tygodniu, choć możliwa będzie zmiana częstotliwości jego przeprowadzania. Badania finansowane miały być ze środków Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. Pracownicy, którzy wykonali test, a zachorują na COVID-19 i będzie uzasadnione podejrzenie, że mogło do tego dojść w miejscu pracy, mogliby domagać się odszkodowania od pracownika, który nie poddał się diagnozowaniu.
Według projektu wysokość takiego świadczenia miała wynosić równowartość pięciokrotności minimalnego wynagrodzenia za pracę. W przypadku większej liczby pracowników nieprzetestowanych mieliby oni partycypować w zapłacie tego odszkodowania w równych częściach.
Jednocześnie projekt wprowadzał obowiązek, aby lekarz podstawowej opieki zdrowotnej ocenił w czasie porady bezpośredniej stan zdrowia pacjenta skierowanego do izolacji w warunkach domowych.
Czytaj też:
Warzecha: Projekt ustawy 1981 został napisany jak manifest komunistyczny