Jak pisze Bloomberg, premier Viktor Orban zdecydował się na ten krok ze względu na problemy budżetowe. Węgry planują ograniczyć wydatki na wojsko do niecałych 2 proc. PKB, choć w tym roku wyniosły one 2,2 proc.
"Ta zmiana stoi w jaskrawym kontraście z poziomami wydatków niektórych innych wschodnioeuropejskich członków NATO, takich jak kraje bałtyckie i Polska, które przeznaczają ponad 3 proc. PKB na swoje wojsko z powodu zwiększonych obaw dotyczących bezpieczeństwa po inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 r”. – pisze Bloomberg.
Węgry tną wydatki na obronność
Warto także zauważyć, że premier Orbán utrzymuje dość przyjazne stosunki z Donaldem Trumpem, który wielokrotnie krytykował Europę za niewystarczające wydatki na obronność i nadużywanie amerykańskiego "parasola obronnego”. W pewnym momencie zagroził nawet wycofaniem USA z NATO, jeśli kraje europejskie nie zwiększą wydatków wojskowych.
Według Bloomberga, Orbán chce zmniejszyć wydatki na obronę, aby sfinansować część zapowiedzianych przez siebie programów przed wyborami w 2026 r. W tej chwili jego partia wyprzedza w sondażach opozycję. Jeszcze kilka lat temu Węgry wydały na obronność zaledwie 1 proc. PKB. Rząd Orbána od 2018 roku sukcesywnie zwiększał wydatki na cele wojskowe. Od tego czasu Budapeszt zakupił wiele rodzajów broni, w tym nowe czołgi Leopard, myśliwce Gripen i systemy obrony powietrznej.
Przypomnijmy, że w 2014 roku państwa NATO zobowiązały się do zwiększania swoich wydatków na obronność do poziomu co najmniej 2 procent PKB. Większość członków Sojuszu nie wypełniała jednak tej deklaracji. Dopiero rosyjska inwazja na Ukrainę sprzed dwóch lat zmieniła podejście wielu krajów Europy, w szczególności Niemiec. Berlin dopiero niedawno zdołał spełnić ten cel m.in. dzięki utworzeniu specjalnego funduszu na wzmocnienie Bundeswehry.
Czytaj też:
Tusk na spotkaniu w Budapeszcie. Niedawno zarzucał Węgrom zdradęCzytaj też:
Orban rozmawiał z Trumpem. "Mamy wielkie plany"