Dziennikarz mówił w TVP Info o zamrożonych przez Komisję Europejską środkach dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy, który rząd przesłał do Brukseli w maju ubiegłego roku. KPO to program, z którego do Polski ma popłynąć ok. 58 mld euro – ponad 23,9 mld euro w formie dotacji i ponad 34,2 mld euro w formie pożyczek.
– Do pewnego momentu można było sądzić, że to jest gra wymierzona we wzmocnienie sił opozycyjnych w Polsce kosztem rządzących konserwatystów, którzy są solą w oku Brukseli i Berlina. Oni by chcieli, żeby w Polsce był rząd sprawiający mniej kłopotów – powiedział Gociek w programie "O co chodzi".
Tłumaczył, że "w dalszym ciągu nie chodzi o praworządność, ale kontekst się zmienił". – Po ataku Rosji na Ukrainę niesłychanie wzrosła pozycja Polski w NATO i Europie Środkowo-Wschodniej. Osłabione zostały autorytet i reputacja Niemiec, które wciąż blokują wszelkie istotne decyzje związane z pomocą Ukrainie – podkreślił.
"Amerykanie bardzo mocno naciskają na Berlin i Brukselę"
– Już miesiąc temu miałem sygnały od ciekawych rozmówców, którzy muszą pozostać w cieniu, o tym, że strona amerykańska bardzo mocno naciska na Berlin i Brukselę w sprawie unormowania relacji z Polską. Z drugiej strony jest też tak, że brukselscy i berlińscy biurokraci niczego tak nie cierpią, jak nacisku ze strony Stanów Zjednoczonych, których zdaje się, że niestety nie lubią bardziej niż Władimira Putina, z którym przez długie lata robili interesy i spijali sobie z dzióbków – ocenił publicysta "Do Rzeczy".
Jak dodał, "chodzi o ratowanie wpływów Niemiec w naszej części Europy i o osłabienie Polski, bo dopiero po odwróceniu tego, co wydarzyło się w ciągu ostatnich miesięcy Berlin znów będzie mógł rosnąć w siłę".
Czytaj też:
Niemcy chcą przyjąć sześć nowych krajów do UE. Nie ma wśród nich UkrainyCzytaj też:
Komisja Europejska zwraca się do Polski. Chodzi o zmianę przepisów