Ukraiński religioznawca: Pozostają narzędziem w rękach Cyryla i Kremla

Ukraiński religioznawca: Pozostają narzędziem w rękach Cyryla i Kremla

Dodano: 
Kościół prawosławny, zdjęcie ilustracyjne
Kościół prawosławny, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / Domena publiczna
Ukraiński Kościół Prawosławny (UKP), będący częścią Patriarchatu Moskiewskiego, niezależnie od patriotycznych postaw niektórych swych członków, nadal pozostaje narzędziem w rękach patriarchy Cyryla i Kremla – uważa ukraiński religioznawca Dmytro Horiewoj.

W jego ocenie w obecnej sytuacji trwającej wojny władze winny albo wprowadzić sankcje przeciw UKP, albo w największym stopniu utrudnić jego działalność i to drugie rozwiązanie uważa on za bardziej realistyczne.

Narzędzie w rękach Cyryla i Kremla

Rozmówca agencji informacyjnej Dywyś.info oznajmił ponadto, że dotychczas ponad 900 wspólnot (parafii) UKP, w tym ponad 330 po wybuchu wojny, przeszło do Prawosławnego Kościoła Ukrainy (PKU).

Na pytanie, jak powinno państwo zachować się w sytuacji, gdy część parafii "promoskiewskich" modli się za żołnierzy ukraińskich i wspiera ich, a inne wydają okupantom rosyjskim patriotów ukraińskich, religioznawca zaznaczył, że nawet w tym pierwszym wypadku wspólnoty takie nie przestają podlegać Cyrylowi. A Putin nadal wykorzystuje tych księży i ich parafie jako pretekst do wtargnięcia na Ukrainę w celu rzekomo obrony, w rzeczywistości przed normalnym życiem i przyszłości ich dzieci. "Albowiem, mimo wszystkich swych oświadczeń patriotycznych, niezależnie od swych pragnień, pozostają oni narzędziem w rękach Cyryla i Kremla" – powiedział rozmówca agencji.

Jego zdaniem w tej sytuacji władze mają dwie drogi rozwiązania tego problemu. Pierwsza to wprowadzenie przez Radę Bezpieczeństwa i Obrony Narodowej Ukrainy sankcji przeciw Patriarchatowi Moskiewskiemu i jego przedstawicielom w tym kraju. Ale jest to dość trudne, gdyż, jak wiadomo, sankcje nie mogą obejmować obywateli Ukrainy, poza tym można je wprowadzać tylko wobec osób prawnych.

Bp Horiewoj: Utrudnić działalność Kościoła "promoskiewskiego"

Dlatego lepszy jest, według Horiewoja, drugi sposób, nazwany przezeń "bardziej wyrafinowanym", to znaczy nie bezpośredni zakaz, ale "stworzenie maksymalnie niekomfortowych warunków Patriarchatowi na Ukrainie".

Naukowiec zauważył, że świat cywilizowany odbiera zakaz działalności organizacji religijnej nawet w warunkach wojny "jako nie bardzo dobrą sytuację".

Można natomiast pozbawić UKP wszystkich ulg, jakich państwo udziela organizacjom religijnym, zwłaszcza wstrzymać lub zerwać umowy o wynajmie budynków kultowych, należących do państwa albo samorządów, znieść 50-procentową zniżkę opłat za gaz, poza tym zmusić do wykonania ustawy o zmianie nazwy tego Kościoła [na Rosyjski Kościół Prawosławny na Ukrainie - KAI], uchwalonej jeszcze za prezydentury Petra Poroszenki [w 2019]. A parafia należąca do Patriarchatu Moskiewskiego [PM], która nie chce zmienić swej dotychczasowej nazwy stosownie do obowiązującego ustawodawstwa, powinna utracić osobowość prawną, gdyż jej nazwa nie odpowiada przepisom – zaznaczył Horiewoj. Przypomniał przy okazji, że obecnie rzadko która parafia jest gotowa zapisać w swym statucie, że należy do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.

W dalszej części rozmowy religioznawca wskazał, że od rozpoczęcia wojny wzmógł się proces przechodzenia parafii UKP do PKU – dotychczas uczyniło to przeszło 300 parafii i takie przypadki dzieją się codziennie. Jest to mniej więcej połowina tej liczby parafii, które przeszły dotychczas od czasu ogłoszenia autokefalii [6 stycznia 2019 - KAI]. Wtedy proces ten był szczególnie aktywny od grudnia 2018 do września 2019, czyli 9 miesięcy, obecnie zaś w ciągu 3 miesięcy już połowa tej liczby. "Można powiedzieć, że jest to dość intensywny proces" – stwierdził naukowiec.

Czytaj też:
Zakrwawiony wizerunek Putina i Cyryla na cerkwi w Wilnie
Czytaj też:
Kard. Koch: Cieszę się, że Papież odwołał spotkanie z Cyrylem

Czytaj także