Niepraktyczna pani domu || Wieprzowa, tłusta, w dodatku z puszki. Składu lepiej nie czytać.
Konserwę luncheon meat firmy Krakus mąż kupował kilka razy z największą dyskrecją, żeby nie powiedzieć: potajemnie. Ja udawałam, że nie widzę. Jeść takie rzeczy? To było dobre za czasów słusznie minionych, kiedy rząd puszek z konserwami różnych maści był jedynym rekwizytem sklepów mięsnych i jedynym „wyborem” klienta. Brało się to na wycieczki, jeżeli człowiek dostał, a Krakus wśród producentów przetworów z mięsa uchodził za arystokrację.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.