Udział gazu z Rosji we francuskim imporcie gazu w 2020 r. wynosił 17 proc. w stosunku do 65 proc. w Niemczech i 43 proc. we Włoszech. Jednocześnie podczas gdy gaz odpowiadał za 15 proc. produkcji prądu w Niemczech, nad Sekwaną było to tylko 7 proc., m.in. dzięki temu, że to właśnie tam mieści się 58 z 106 reaktorów jądrowych w całej Unii Europejskiej. W Niemczech gaz używany jest także do ogrzewania ponad połowy domów. We Francji jest ich nieco mniej (40 proc.), a główni dostawcy gazu, poza Rosją, to Norwegia (36 proc. importu), Holandia (8 proc.), Algieria (8 proc.), Nigeria (8 proc.) i Katar (2 proc.).
Wielki niepokój
Tym niemniej we Francji również brak rosyjskiego gazu daje się we znaki. Przy magazynach wypełnionych w 55 proc. na początku lipca perspektywa całkowitego zakręcenia kurka przez Gazprom przed najbliższą zimą wywołuje duży niepokój, podobnie jak ma to miejsce w całej Europie. Część gazu dostarczanego do tej pory z Rosji płynęła do Francji gazociągiem z Niemiec, resztę w formie LNG dostarczono drogą morską. Zgodnie z zapowiedziami 11 lipca Gazprom wstrzymał wszelkie dostawy do Niemiec gazociągiem Nord Stream, aby przeprowadzać w nim prace konserwacyjne. Teoretycznie miało to potrwać 10 dni, ale nawet przed przerwą techniczną dostawy gazu do Niemiec i Europy realizowane tym gazociągiem były mniejsze o 60 proc. Poza tym, jak Polacy dobrze wiedzą, różnie to bywa z rosyjskimi przerwami „technicznymi”. Dla Polski może to być również niebagatelny problem, gdyż na przekór propagandzie płynącej z kręgów rządowych, w oczekiwaniu na dokończenie gazociągu Baltic Pipe, mającego od października transportować gaz norweski, Polska nie przestała kupować rosyjskiego gazu wraz z zakręcaniem kurka gazociągu jamalskiego przez Gazprom: kupowała go po prostu od Niemiec, podobnie jak kilka innych krajów europejskich. Od reeksportu gazu rosyjskiego z Niemiec zależne są w bardzo dużym stopniu przede wszystkim Czechy, Austria i Szwajcaria.
Co się tyczy Francji, już na początku marca Catherine MacGregor, dyrektorka generalna francuskiego potentata energetycznego Engie, zapowiedziała, że ciężko będzie uzupełnić zapasy gazu przed zimą, jeśli Rosjanie przerwą dostawy. W liście otwartym opublikowanym 25 maja w „Journal du Dimanche” wraz z prezesami pozostałych dwóch potentatów energetycznych na rynku francuskim, czyli TotalEnergies i EDF, Patrickiem Pouyanné i Jeanem-Bernardem Lévym, Catherine MacGregor nawoływała rodaków do podjęcia „zbiorowych i indywidualnych działań, aby każdy z nas – każdy konsument, każda firma – zmienił swoje przyzwyczajenia i natychmiast ograniczył zużycie energii, prądu, gazu i produktów naftowych”. „Wysiłek musi być natychmiastowy, zbiorowy i masowy. Liczy się każde działanie” – napisali szefowie francuskiego sektora energetycznego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.