Ukraiński kapelan wojskowy o "referendach": Klimat strachu

Ukraiński kapelan wojskowy o "referendach": Klimat strachu

Dodano: 
"Referenda" ws. przyłączenia okupowanych terenów do Rosji trwają od 23 do 27 września.
"Referenda" ws. przyłączenia okupowanych terenów do Rosji trwają od 23 do 27 września. Źródło: PAP / STRINGER
Po krytykowanych przez społeczność międzynarodową referendach na wschodzie Ukrainy, wyznaczeni przez Moskwę przedstawiciele w Ługańsku i Chersoniu zgodnie z oczekiwaniami zażądali przyłączenia do Rosji.

Kijów i Unia Europejska mówią o farsie. W wywiadzie dla Radia Watykańskiego ukraiński kapelan wojskowy ks. Ołeh Ładniuk mówi, że dla mieszkańców regionów okupowanych były to dni strachu.

Salezjanin, ks. Ładniuk pracuje na Ukrainie jako kapelan wojskowy od 2014 roku, kiedy to rosyjska agresja na ten kraj przyciągała mało uwagi międzynarodowej. Wraz z innymi kapłanami i pomocnikami przynosi do strefy wojny lekarstwa i żywność, a także zapewnia opiekę duszpasterską dla straumatyzowanej ludności najlepiej jak potrafi. Radio Watykańskie dotarło teraz telefonicznie do salezjanina na wschodniej Ukrainie, gdzie w ostatnich dniach w różnych miastach odbyły się pseudoreferenda, którymi Rosja chce uzasadnić aneksję podbitych terytoriów.

„Referendum towarzyszyły niestety ciągłe walki w całym regionie, czy to w Charkowie, czy w Ługańsku, Doniecku, Zaporożu i Chersoniu. Tamtejsi ludzie boją się, bo wiedzą o tym, że grozi im więzienie. Ale wielu ludzi opuściło też te tereny i przebywa teraz w regionach Ukrainy, które nie są okupowane” – mówi ks. Ładniuk.

Rosja mówi o przytłaczającej aprobacie dla aneksji, które były nielegalne w świetle prawa międzynarodowego. Wszechukraińska Rada Kościołów i Organizacji Religijnych nazwała głosowania w Doniecku, Ługańsku, Zaporożu i Chersoniu „pseudoreferendami” i „kpiną z demokracji”. „Referenda były kontrolowane przez najeźdźców i odbywały się pod salwami z karabinów maszynowych, w warunkach okupacji wojskowej i przy braku wolności osobistej i poszanowania godności życia ludzkiego” – napisali ukraińscy zwierzchnicy religijni. Wezwali Ukraińców do bojkotu głosowań, a wszystkie kraje świata do nieuznawania referendów. Kijowskie władze nazwało to aktem kryminalnym, natomiast ONZ broni integralności terytorialnej kraju.

Wybór terminu "referendum"

Ks. Ładniuk uważa przeprowadzenie w tym czasie głosowania na wschodzie Ukrainy jako rodzaj „strategii kompensacyjnej” ze strony agresora - Rosji. „Referendum odbyło się teraz, ponieważ Rosja nie miała w ostatnich miesiącach żadnych zwycięstw. Dla ludzi w Rosji jest ono przedstawiane jako swoiste zwycięstwo, które ma złagodzić negatywne aspekty częściowej mobilizacji. Drugi powód referendum: Rosji brakuje żołnierzy, a oni chcą też zaangażować w wojnę ludność na terenach okupowanych” - podejrzewa kapelan wojskowy.

Według niego, ludzie na terytoriach okupowanych przez Rosję są pełni strachu, ale to nie znaczy, że są gotowi do defensywy. „Po masowych mordach w Buczy i Iziumie wielu Ukraińców chce bronić swojej ojczyzny”, przekonuje salezjanin. Wskazuje też na inny aspekt strasznej wojny, dostrzegany na terenach, z których wycofali się rosyjscy okupanci. „Nie mamy dokładnych danych na ten temat, ale wiemy, że bardzo wiele dzieci zostało uprowadzonych z Ukrainy i wywiezionych do Rosji” – podkreśla duchowny.

„Rozmawialiśmy z ludźmi, którzy mówili: kiedy Rosjanie się wycofali, zabrali wielu ludzi i wywieźli ich do Rosji. Martwimy się, bo wiemy o wielu dzieciach, które zostały wywiezione do Rosji i przekazane rosyjskim rodzinom. To wielka tragedia. Nie mamy dokładnych danych na ten temat, ale wiemy, że bardzo wiele dzieci zostało uprowadzonych z Ukrainy i wywiezionych do Rosji” – stwierdza salezjanin.

Podczas gdy Ukraina mówi o uprowadzeniach, Rosja nazywa deportacje ze spornych terenów Ukrainy „ratowaniem cywilów”. Według rosyjskiego ministerstwa obrony, do Rosji trafiło już ponad milion osób, w tym ponad jedna piąta to dzieci. Organizacje praw człowieka, takie jak Human Rights Watch, mówią o deportacjach na dużą skalę.

W społeczności międzynarodowej rośnie front państw, które nie uznają rosyjskiego referendum w sprawie aneksji obwodów ługańskiego, donieckiego i chersońskiego. Głosowanie to farsa, grzmi Kijów, który otrzymuje wsparcie Europy i Stanów Zjednoczonych, a sygnały sprzeciwu płyną także z Chin i Serbii. Pekin przypomina zasadę poszanowania suwerenności i integralności terytorialnej. Z kolei Belgrad zapowiedział, że nie uzna aneksji okupowanych terenów Ukrainy, gdy Duma, rosyjski parlament, uczyni wynik głosowania oficjalnym i ogłosi okupowane regiony Ukrainy terytorium rosyjskim. Natychmiast zareagowała również Organizacja Narodów Zjednoczonych, która ponownie wyraziła swoje poparcie dla integralności terytorialnej Ukrainy w jej uznanych granicach. Oświadczenie pojawiło się podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ poświęconego właśnie referendum aneksyjnemu.

Czytaj też:
MSZ wzywa do nieuznawania wyników pseudoreferendów na Ukrainie
Czytaj też:
Putin zwleka z aneksją okupowanych terenów Ukrainy?

Źródło: KAI
Czytaj także