„Gazeta Wyborcza” i TVN postanowiły uświetnić sławną 25. rocznicę plebiscytem na „ludzi wolności”. Oczywiście nic mi do tego, komu prywatne media wręczają swoje prywatne wyróżnienia, ale nie mogę nie podzielić się obserwacją, że wyniki plebiscytu zupełnie zaprzeczyły przyświecającej mu idei.
Głównym człowiekiem 25-lecia ogłoszony został Wałęsa. Wpływy Wałęsy skończyły się równo 20 lat temu, po tym, jak – mówiąc jego słowami – „nie przegrał wyborów, ale przegrał liczenie głosów” i stracił prezydenturę na rzecz Kwaśniewskiego. Potem już tylko dogadywał z boku, upominał się o uznanie, ubliżał historykom i ogłaszał rewelacje w rodzaju tej, że do stoczni SB przywiozła motorówką jego sobowtóra. Jeśli istotnie nikt więcej od niego w III RP nie dokonał, to znaczy, że od dwóch dekad nasze państwo leży w dryfie i jego największym sukcesem wciąż pozostaje to, że powstało.
Jeszcze smutniejsze wnioski płyną z nagrodzenia Jerzego Owsiaka. Jest on oczywiście dyżurną świętością III RP, bo postrzega się go poprzez szlachetną sprawę, jaką jest pomaganie dzieciom. Problem w tym, że sposób, w jaki to robi, nijak ma się do wolności, którą chciano uczcić. Jego Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy mogłaby równie dobrze i zupełnie identycznie grać w PRL. Więcej nawet – ona jest z ducha i wykonania przedsięwzięciem PRL-owskim właśnie, z tym charakterystycznym dla „realnego socjalizmu” propagandowym zadęciem, wielką mobilizacją od święta i telewizyjnym lukrem. W normalnych krajach nie ma Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, są tysiące małych orkiestr pomocy codziennej.
A czy Małysz nie mógłby równie dobrze skakać bez Okrągłego Stołu, kontraktowych wyborów i całej reszty? Mógłby, skoro skakał i wygrywał Fortuna. Tak jak mógłby leczyć prof. Skarżyński. A czy pani Janda w PRL nie grała? I to nawet, śmiem twierdzić, lepiej niż teraz. Owszem, za komuny nie mogłaby prowadzić prywatnego teatru, ale nie wiem, czy za to właśnie została nagrodzona.
Pozostaje jedno: w PRL „prywaciarzom” nie pozwalano produkować autobusów. Jednak i do tego nie był potrzebny Okrągły Stół… To zmienił PRL-owski jeszcze minister Wilczek.