DoRzeczy.pl: Prof. Andrzej Zybertowicz został uznany przez sąd winnym w procesie, w którym uczestnicy obrad Okrągłego Stołu poczuli się urażeni słowami doradcy prezydenta RP, który określił ich mianem agentów. Jak pan skomentuje sprawę?
Stanisław Michalkiewicz: Profesor użył niefortunnego określenia. Oni konfidentami nie byli, a w każdym razie nie wszyscy. Na przykład Lech Wałęsa odwołał się teraz do Strasburga w tej sprawie, a wcześniej wielokrotnie się procesował, że nie był konfidentem Służby Bezpieczeństwa ani wywiadu wojskowego. Inni uczestnicy Okrągłego Stołu nie byli w sensie dokładnym konfidentami, a dodatkowo w aferze lustracyjnej 1992 roku, o ile pamiętam, to żaden z nich nie znalazł się na liście Macierewicza. Jednak mimo wszystko profesor Zybertowicz nie był do końca bez racji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.