Przypomnijmy, że we wtorek, na terenie powiatu hrubieszowskiego we wsi Przewodów spadła rakieta, która następnie eksplodowała. W efekcie zginęło dwóch polskich obywateli. Ich pogrzeby mają się odbyć w weekend i prawdopodobnie będą miały charakter państwowych. Rodziny apelują do mediów o uszanowanie ich prywatności. Najprawdopodobniej był to pocisk S-300 ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, która tego dnia broniła się przed zmasowanym atakiem Rosjan. Strona polska podkreśla, że wszystko wskazuje na to, iż doszło do nieszczęśliwego wypadku, a nie celowego ataku na nasze terytorium.
Zełenski zmienił zdanie ws. wybuchu w Przewodowie? Zastanawiające słowa polityka
Wołodymyr Zełenski zdaje się zmieniać zdanie w sprawie odpowiedzialności za wypadek w Przewodowie, gdzie najprawdopodobniej ukraińska rakieta przeciwlotnicza zabiła dwóch mężczyzn.
Podczas Bloomberg New Economy Forum w Singapurze Zełenski udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że w tej chwili nie wie, co wydarzyło się w Przewodowie.
– Nie jesteśmy pewni na 100 procent. Wydaje mi się, że świat również nie wie w 100 procentach, co tam się wydarzyło – stwierdził w czwartek ukraiński przywódca.
– Jestem jednak pewien, że był to rosyjski pocisk. Jestem też pewien, że odpalaliśmy pociski obrony przeciwlotniczej, ale nie możemy powiedzieć konkretnie, że była to obrona Ukrainy. Jesteśmy jednak wdzięczni, że nie jesteśmy obwiniani, ponieważ walczymy z rosyjskimi rakietami, broniąc naszego terytorium – dodał Zełenski.
Początkowo prezydent Ukrainy przekonywał, że tragedia to efekt specjalnego działania Moskwy. W podobnym tonie wypowiedział się także premier Denys Szmyhal.
Czytaj też:
Eksplozja w Przewodowie "wstępem" do odsunięcia Putina? Sensacyjna teoriaCzytaj też:
Niebezpieczne wojenne nieporozumienie, czyli o psychologii relacji dyplomatycznych