W ofercie niemieckiego domu aukcyjnego Grisebach odnaleziono akwarelę Wassilego Kandinskiego "Kompozycja" skradzioną ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie 14 czerwca 1984 r.
Pomimo działań podjętych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ambasadę RP w Berlinie dzieło zostało wystawione na sprzedaż. Konsul RP w Berlinie Marcin Król poinformował w czwartek wieczorem, że obraz został sprzedany za 310 tys. euro.
Ostry komentarz Glińskiego
Do sprawy odniósł się minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. Polityk nie szczędził ostrych słów pod adresem kierownictwa niemieckiego domu aukcyjnego, powtarzając swoją opinię, którą wyraził na Twitterze, że Grisebach zachował się "jak paser".
Co ciekawe, ten sam dom aukcyjny kilka alt temu "zwrócił" Polsce, skradziony przez Niemców podczas II wojny światowej, obraz Anny Bilińskiej-Bohdanowiczowej "Murzynka". Gliński podkreślił, że stało się to dopiero po podjęciu przez Polskę kroków prawnych.
– Wtedy nasze ostrzeżenie zadziałało – stwierdził wiceminister nawiązując do historii "Murzynki". – Tym razem wybrali opcję siłową i nieetyczną, wiedzieli doskonale, że sprzedają dzieło kradzione. Natomiast zrobiono to zgodnie z prawem niemieckim, które w tym wypadku jest rozbieżne z poczuciem przyzwoitości i etyki. 30-letnie przedawnienie w tym wypadku jest demoralizujące – dodał podczas rozmowy na antenie Polskiego Radia 24.
Kroki prawne
Gliński zapewnił, że polski rząd wstąpi na drogę prawną w sprawie akwareli Kandinskiego. Polityk ma nadzieję, że sprawa zostanie załatwiona pomyślnie dla Polski.
– Myślę, że poniosą bardzo poważne konsekwencje. Już widać poruszenie wśród niemieckiej opinii publicznej. To był strzał samobójczy. Niemcy nie tylko przegrali na mundialu, ale także w tej kwestii, bo zachowali się nagannie – powiedział.
Czytaj też:
Wicepremier wskazał "podstawowy problem" w Unii EuropejskiejCzytaj też:
Wicepremier: Unia Europejska musi wreszcie adekwatnie zareagować