Siły Zbrojne Ukrainy zaatakowały budynek szkoły zawodowej w Makiejewce w noc sylwestrową. Według strony ukraińskiej zginęło około 400 rosyjskich rezerwistów z obwodu saratowskiego, których zmobilizowano na wojnę. Kolejnych 300 rekrutów miało zostać rannych.
Resort obrony o okolicznościach ataku
W środę rosyjski resort obrony oficjalnie stwierdził, że do ataku doszło z winy personelu wojskowego, przebywającego w szkole w Makiejewce.
– Stało się oczywiste, że główną przyczyną tego zdarzenia była aktywacja i, wbrew zakazowi, używanie na dużą skale telefonów osobistych przez personel, przebywający się na terenie znajdującym się w zasięgu rażenia broni wroga – tłumaczył Siergiej Siewriukow, zastępca szefa głównego polityczno-wojskowego departamentu Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
– Czynnik ten umożliwił nieprzyjacielowi ustalenie współrzędnych, namierzenie położenia żołnierzy i wykonanie uderzenia rakietowego – tłumaczył wojskowy.
Jak zapewnił dalej Siewriukow, cytowany przez propagandową, rosyjską agencję Tass, "obecnie podejmowane są niezbędne działania, które mają wykluczyć wystąpienie takich tragicznych wydarzeń w przyszłości".
Rośnie bilans ofiar ostrzału
W środę Moskwa potwierdziła jednocześnie, że w ataku zginęło 89 żołnierzy, a nie jak wcześniej podano 63. Nie jest jasne ile – według rosyjskich władz – osób odniosło obrażenia. Wśród poległych jest zastępca dowódcy pułku, ppłk Bachurin – potwierdził Siewriukow.
Media relacjonowały, że ciała zabitych żołnierzy znajdowano nawet kilkaset metrów od miejsca wybuchu.
Wcześniej Ministerstwo Obrony Rosji potwierdziło, że Ukraińcy dokonali ataku rakietowego na tymczasowe kwatery rosyjskiego wojska w Makiejewce w obwodzie donieckim, wystrzeliwując sześć rakiet z systemu HIMARS. Dwa pociski zostały zestrzelone, natomiast cztery trafiły w cel.
Czytaj też:
Szojgu ma sporządzić raport. Polecenie od Putina otrzymał także resort zdrowiaCzytaj też:
Ławrow wyróżnił europejskie państwo. "Rosja jest otwarta na kontakty"