– W ciągu ostatniej doby "dziesiątki cywilnych miast i wiosek stały się celem rosyjskiej agresji oraz ataków przy użyciu różnych rodzajów broni" – podkreśla abp Światosław Szewczuk w dzisiejszym orędziu.
Jak zaznaczył duchowny, epicentrum walk na froncie pozostają "legendarne" już Bachmut i Sołedar. Jak dodał, najeźdźcy usiłują wykorzystywać ukraińskie dzieci, promując aplikację na telefon, która proponuje wyszukiwanie punktów wojskowych obrońców w ramach gry. Mimo wszystko napadnięty kraj kolęduje – wskazał hierarcha.
Rosja jak Herod
Zwierzchnik miejscowych grekokatolików wyraził również radość z uwolnienia z rosyjskiej niewoli kolejnych 50 jeńców. W orędziu kontynuował rozważania odnoszące się do obchodzonych przez wielu wschodnich chrześcijan od 7 stycznia świąt.
Duchowny zauważył, że podobnie jak w czasach narodzenia Jezusa, również dzisiaj wielu reaguje niezadowoleniem na dar Bożej miłości ofiarowanej każdemu. Przykładem tego niegdyś był Herod, który postanowił pozbyć się "problemu Mesjasza", zabijając dzieci w Betlejem.
– Ta totalitarna metoda rozwiązywania problemów, gotowość uczynienia czegokolwiek, byle by nie stracić własnego statusu, potęgi, samowywyższenia, często będzie powtarzana potem w historii (…). Na naszej ziemi dzisiaj widzimy bezpośrednio, jak owe autorytarne sposoby działania nie stały się jeszcze przeszłością i niosą ze sobą wiele cierpień – wskazał abp Szewczuk.
"Gotowość i odwaga uznania Boga za Króla"
– Dostrzegamy, że ta świętokradcza wojna sprowadzona na naszą ojczyznę przez rosyjski totalitarny reżim z jego krwiożerczością zabija wszystkich stawiających opór wymyślonemu projektowi geopolitycznemu, który współczesny głupiec pragnie narzucić światu – wskazał abp Szewczuk.
Zaznaczył też, że "historia Heroda niesie w sobie bezpośrednie odniesienie do każdego człowieka, ponieważ stawia przed nami, przede mną i przed wami, pytanie: czy jestem gotowy uznać Chrystusa swoim Panem oraz Królem".
– Patrzymy, jak współczesne sekularyzmy usiłują usunąć obecność chrześcijan, obecność ich świadectwa, obecność Kościoła ze społecznego dyskursu (…). A może w swoim życiu tak wszystko ułożyliśmy, że nie potrzebujemy innego króla – ja sam sobie jestem panem i mam własne królestwo, nawet jeśli efemeryczne, bluźniercze, chwiejne oraz amoralne" – tłumaczył duchowny.
– Gotowość i odwaga uznania Boga za Króla, Pana mojego życia, stanowi właściwie centrum chrześcijańskiej wiary, chrześcijańskiego świadectwa w najgłębszym tego słowa znaczeniu – podkreślił zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.
Czytaj też:
Zacharowa: Zełenski podjął szatańską decyzjęCzytaj też:
Miedwiediew znów się popisuje: Świnie nie mają poczucia wdzięczności