Parafianowicz: Jesteśmy świadkami rosyjskiej aneksji Białorusi

Parafianowicz: Jesteśmy świadkami rosyjskiej aneksji Białorusi

Dodano: 
Aleksandr Łukaszenka i Władimir Putin podczas spotkania w Muzeum Rosyjskim w St. Petersburgu
Aleksandr Łukaszenka i Władimir Putin podczas spotkania w Muzeum Rosyjskim w St. Petersburgu Źródło: PAP/EPA / SPUTNIK POOL
Łukaszenka stał się klientem Putina. Rosja powoli anektuje Białoruś – stwierdził dziennikarz "DGP" Zbigniew Parafianowicz.

Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka złożył w środę wizytę w Moskwie. Spotkał się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Relacje między tymi przywódcami państw skomentował reporter "Dziennika Gazety Prawnej" Zbigniew Parafianowicz.

Parafianowicz: Pełzająca aneksja

– Jesteśmy świadkami pełzającej aneksji Białorusi i każda kolejna wizyta Łukaszenki w Moskwie jest kolejnym etapem tej aneksji – stwierdził Parafianowicz na antenie radia RMF FM. – On po prostu jeździ tam po to, żeby jako klient Putina godzić się i podpisywać następne dokumenty, które czynią Białoruś kolejnym okręgiem Federacji Rosyjskiej. Putin chce mieć wszystko na papierze załatwiane z Białorusią, w takim duchu pozytywizmu prawnego – ocenił gość Tomasza Terlikowskiego.

Zdaniem dziennikarza "DGP" wchłonięcie Białorusi przez Rosję jest nieuniknione. Dodał, że jedyną nadzieję na niezależność Białorusi widzi w przegranej Rosji w wojnie na Ukrainie. – Przyjmijmy założenie teoretyczne, że Putin jednoznacznie przegrywa wojnę i dochodzi do dekompozycji układu władzy w obu państwach, czyli na Białorusi i w Rosji – mówił Parafianowicz.

– Ale przede wszystkim dochodzi do niepokojów na szczytach władzy w Rosji, która zmuszona jest wycofać również swój kontyngent z Białorusi, liczący teraz około 90 tys. żołnierzy. I to daje szansę na jakieś częściowe odzyskanie Białorusi i jej suwerenności – wyjaśnił dziennikarz "DGP". Dodał, że Łukaszenko od ponad dwóch lat, czyli od momentu krwawego stłumienia protestów w Mińsku (2020 r.) jest "klientem Putina". Wtedy też białoruski dyktator dokonał "sądowej i więziennej pacyfikacji opozycji".

Białoruś bez legalnej opozycji

Gość radia zwrócił uwagę, że reżim na Białorusi jest bardziej restrykcyjny niż w Rosji. Z tego powodu białoruska opozycja działa de facto w podziemiu.– Mówimy już o działalności opozycyjnej, która jest tak naprawdę działalnością dywersyjną – stwierdził Parafianowicz.

– Ja byłem na wyborach w sierpniu 2020 roku w Mińsku – kontynuował. – Pamiętam, że opozycyjny sztab wyborczy działał wtedy w Mińsku, czyli mówimy o takiej zmianie jakościowej w ciągu tych nieco ponad dwóch lat – powiedział dziennikarz "DGP".

Zauważył, że obecnie białoruska opozycja nie ma takich możliwości jak jeszcze dwa lata temu. Na Białorusi nie działają opozycyjne sztaby, partie polityczne, nie ma też oficjalnej agitacji ze strony opozycjonistów.

Czytaj też:
Łukaszenka mówi o uderzeniu nuklearnym. Padły słowa o Polsce
Czytaj też:
Cichanouska o sytuacji na Białorusi. Padły mocne słowa

Źródło: RMF FM
Czytaj także