Starsi może pamiętają historię Marzeny Domaros, która przedstawiając się jako arystokratka pracująca dla „Le Figaro” i „Le Monde”, brylowała w parlamencie na początku lat 90. Efekty swego brylowania opisała w głośnej książce „Pamiętnik Anastazji P. Erotyczne immunitety”. Anastazja miała słabość do mężczyzn uprawiających politykę, oni zaś mieli mieć słabość do niej, zwłaszcza że miała nie wzbraniać się przed ich awansami. Zatem sponsorem dzisiejszego odcinka jest literka „P”. Jak „pokusa”.
Oczywiście są pewne różnice. Nowa Anastazja P. nie przedstawia się jako arystokratka i nie jest (na razie?), w odróżnieniu od starej, zainteresowana politykami lewicy. Na razie bryluje wśród młodych obiecujących polityków prawicy, także tych piastujących funkcje ministerialne. No i efekty swoich fascynacji rozsyła w postaci zdjęć. Bo kto by tam dziś pisał książki? Nie ma też na imię Anastazja. Drugim sponsorem dzisiejszego odcinka jest więc literka „M”. Jak Małgosia, Marzena, ale niektórzy mówią, że najbardziej jednak jak Monika.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.