Sośnierz uważa, że Ministerstwo Zdrowia i rząd znalazły się w złej sytuacji, ponieważ z rezydentami, którzy nie są liczną grupą, można się było porozumieć, ale w przypadku całej służby zdrowia będzie to o wiele trudniejsze. – Przykład rezydentów pokazuje, że w razie finansowania budżetowego, minister zdrowia nie ma nic do powiedzenia, jest petentem u ministra finansów – powiedział w rozmowie z Onetem.
Były szef NFZ ocenił również, że protest rezydentów, to "kłopoty na własne życzenie" oraz "bardzo dobra nauczka dla tych wszystkich, którzy uważają, że będzie lepiej, gdy ministerstwo finansów będzie określało, ile ma iść na zdrowie”. – To, co proponuje minister to cofanie nas do czasów socjalizmu. Ja socjalistą nie jestem. Dlatego pod koniec lat 90. powstał NFZ, dlatego wprowadzono składki zdrowotne, że poprzedni system finansowania służby zdrowia właśnie z budżetu był bliski bankructwa. Pomysł, by wrócić do tego, co było i nie działało jest jałowy intelektualnie. Minister wierzy, że teraz będzie lepiej. „Socjalizm tak, wypaczenia nie”. Nie, będą te same wypaczenia – stwierdził.
Czytaj też:
Radziwiłł: Nie podam się do dymisji