Co zrobić w sytuacji, w której papież, jak wszystko na to wskazuje, pozwoli biskupom błogosławić pary homoseksualne? Albo, czego też można się spodziewać, sam zacznie to robić? Czy w takiej sytuacji biskupi, którzy będą tego dokonywać nie znajdą się automatycznie poza Kościołem? Czy inni biskupi, którzy się z tym nie zgadzają, nie powinni w takiej sytuacji zadbać o przekaz nienaruszonej wiary? Ale jak to zrobić w sytuacji, w której o nominacjach biskupich decyduje Rzym, który uległ tęczowej rewolucji? Co jest ważniejsze: wierność depozytowi czy uznanie papieskiej jurysdykcji? Wszystkie te pytania zakładają, że Franciszek dalej będzie podążał w tę samą stronę co do tej pory.
Jeden ze sposobów obrony na wypadek takiego rozwoju sytuacji zarysował Antonio Frances na amerykańskim, tradycjonalistycznym portalu onepeterfive.com w ciekawym tekście pt. „Czy w nadzwyczajnych okolicznościach biskup może wyświęcić innego biskupa bez zgody papieskiej?” Według tego autora „to, że Kościół Chrystusa ma charakter apostolski i to, że wśród apostołów prymat przynależy do Piotra i jego następców jest prawdą wyraźnie ustaloną w Piśmie i Świętej Tradycji. Jednakże dokładna treść prymatu jest czymś, czego rozumienie rozwinęło się w historii”. W samym tym twierdzeniu nie ma niczego kontrowersyjnego. Bardziej interesujące są dalsze rozważania autora na temat rozumienia władzy papieskiej na w Kościele łacińskim. Zauważa on choćby, co też nie powinno budzić sporów, że „głównym powodem dla którego istnieje prymat papieski jest zachowanie depozytu wiary”. Innymi słowy to nie depozyt wiary powstał ze względu na papieża, to urząd papieski powstał dla zachowania i obrony depozytu wiary.