Kiedy resort edukacji zdecydował o braku prac domowych dla uczniów, wielu (w tym przede wszystkim uczniowie) nie posiadało się ze szczęścia. Tymczasem rzeczywistość okazała się dla niektórych bardzo trudna. Nawet zwolennicy koalicji rządzącej zauważają, że takie podejście może mieć negatywne skutki, nie tylko dla uczniów, ale dla całych rodzin.
Rodzice i nauczyciele nie zadowoleni z decyzji MEN?
Zakazanie obowiązkowych prac domowych w szkołach podstawowych zadziałało jak domino. Nauczyciele zastosowali się do zaleceń MEN, ale przecież wciąż mają jeszcze inny obowiązek – weryfikację postępów uczniów. Co za tym idzie, w miejsce dotychczasowych prac domowych pojawiło się więcej kartkówek i sprawdzianów. To z kolei zmusza rodziców, by inwestować w korepetycje dla swoich dzieci.
Brak prac domowych oznacza, że dziecko nie utrwala wiedzy zdobytej podczas lekcji w szkole, przez co efekty nauczania spadają. Mówią o tym rodzice, którzy dostrzegają destruktywne skutki decyzji o zakazie obowiązkowych prac domowych dla uczniów podstawówek. Wprowadzając ten zakaz, MEN argumentowało, że dzięki temu, uczniowie, którzy dotychczas byli przeładowani podstawą programową, będą mieli zapewnioną "chwilę oddechu" i "czas na budowanie relacji".
Portal Interia.pl relacjonuje wypowiedzi rodziców i nauczycieli, którzy nie są zadowoleni z poziomu nauczania. Zdaniem wielu nauczycieli, brak prac domowych spowodował "znaczny spadek motywacji do nauki wśród uczniów". Nauczyciele zobowiązani są weryfikować wiedzę i postępy uczniów, a ci zwyczajnie nie nadążają. Ilość pobieranych korepetycji wśród uczniów sprawia, że niejako nauka przenosi się ze szkoły do domu, pod okiem korepetytora.
W odpowiedzi na zarzuty, resort edukacji odpowiada, że jeszcze za wcześnie, by wyciągać wnioski. Zdaniem ministerstwa, brak prac domowych nie zwalnia uczniów z uczenia się w domu i przyswajania treści zadanych przez nauczycieli, "to jest nauki czytania w przypadku najmłodszych uczniów, czytania lektur, przyswojenia określonych treści, słówek itp.".
Czytaj też:
Przyroda w szkole ma być frajdąCzytaj też:
Dobrowolska: Celowo destabilizuje się sytuację w szkołach