Prezydent Ukrainy poinformował o prośbie ukraińskiego dowództwa wojskowego podczas konferencji prasowej, która odbyła się w Kijowie. 450-500 tysięcy osób miałoby zasilić szeregi ukraińskiej armii, celem odparcia rosyjskiej inwazji.
Ukraina. Wojsko chce pół miliona ludzi
Zełenski nie ukrywał, że mobilizacja ludzi o tak olbrzymim zakresie jest kwestią "bardzo delikatną". Przekazał, że ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Sprawę rozpatrzą najwyżsi urzędnicy wojskowi, a następnie zajmie się nią parlament.
W trakcie briefingu polityk wyraził nadzieję, że Stany Zjednoczone będą kontynuowały finansowe wsparcie dla ukraińskiego wysiłku wojskowego. Jak podkreślił, armia bardzo potrzebuje dodatkowych ludzi, jednak nie należy tracić z pola widzenia kwestii sprzętu i amunicji. Zełenski powiedział, że zimą kraju będą bronić kolejne systemy Patriot.
Zełenski o wyborach prezydenckich
Prezydent Ukrainy oznajmił, że obecnie nie da się określić, kiedy wojna dobiegnie końca. Jak dodał, nawet dowódcy armii i zaangażowani partnerzy z Zachodu, nie są w stanie tego określić. Wszelkie głosy o długiej wojnie bądź rychłym pokoju są zatem jedynie opiniami, zaznaczył. Zełenski powiedział też, że „żołnierze będą walczyć do końca” i czynić wszystko, by „przybliżyć Ukrainę do zwycięstwa”.
Zełenski powiedział, że dopóki trwa wojna, nie mogą zostać przeprowadzone wybory prezydenckie. Planowo elekcja przypada na marzec. Zełenski mówił wcześniej, że zamierza pozostać prezydentem tak długo, jak długo Ukraina będzie w stanie wojny. Dodał, że nie rozważałby reelekcji w czasie pokoju.
Rosja szykuje ofensywę?
Tymczasem na kilku odcinkach frontu rosyjskie wojska prowadzą odizolowane natarciao charakterze zaczepnym.
Dowódca ukraińskich wojsk lądowych, gen. Ołeksandr Syrski poinformował, że Rosjanie "atakują prawie na całym froncie". "Ale nie są to skoordynowane działania, a raczej próby polepszenia sytuacji na poszczególnych odcinkach".
O rosyjskich próbach poprawy swojego położenia, by móc przeprowadzić zimową ofensywę, kilka razy mówił w ostatnich tygodniach m.in. gen. Waldemar Skrzypczak.
W opublikowanej 8 grudnia na kanale Igora Jankego rozmowie ocenił, że strona rosyjska prawdopodobnie uwierzyła, że ma teraz szansę dokonać przełomu, rozbijając część wojsk ukraińskich.
Pytany, czy rosyjska ofensywa, o ile nastąpi, może się powieść, generał ocenił, że decydujący będzie stan przygotowania obrony przez wojska Ukrainy. Dodał, że o ile Ukraińcy rozpoczęli prace fortyfikacyjne w październiku, to będą w stanie bronić się bardzo skutecznie. Zaznaczył, że Kijów musi jednocześnie liczyć na kontynuację pomocy z Zachodu, szczególnie ze Stanów Zjednoczonych.
Przypomnijmy, że dalsze finansowanie wojny przez USA stanęło pod dużym znakiem zapytania z uwagi na spór w Kongresie o ochronę południowej granicy przed zmasowanym napływem migrantów. Z kolei Węgry zawetowały w ubiegłym tygodniu nowy pakiet finansowy Unii Europejskiej dla Ukrainy.
Potrzebny sprzęt liczony w setkach
Podobną ocenę sytuacji wyraził w poniedziałek były dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego generał Bogusław Samol, który przewiduje, że jednak zasadnicze działania ofensywne strony rosyjskiej rozpoczną się wiosną.
Przyznał, że przyszłość Ukrainy będzie bardzo ciężka. Jak przypomniał warunkami powodzenia ukraińskiej obrony oprócz pomocy Zachodu, są morale armii i społeczeństwa. Zaznaczył, że kluczowa jest pomoc USA, a w Brukseli jest świadomość, że Unia nie byłaby w stanie jej zastąpić.
Generał wyraził obawę, że nawet jeśli kolejne transze z USA i Unii popłyną na Ukrainę, może okazać się to za mało dla przetrwania. – Ukraina ciągle potrzebuje ciężkiego sprzętu, nie 30,50 czołgów. Sprzęt w postaci samolotów, czołgów, jak i innych systemów uzbrojenia musi być dostarczany w setkach. Trzeba też pamiętać o wyczerpujących się zapasach amunicji i braku możliwości produkcji wystarczającej ilości amunicji przez Europę, tak aby zabezpieczyć Ukrainę. (…) Wojnę prowadzi się zasobami – powiedział Bogusław Samol. – Państwo średnie, jakim jest Ukraina, w porównaniu do takiego potencjału, jaki ma Rosja, bez pomocy zewnętrznej, nie przetrwa – dodał.
Czytaj też:
Unia Europejska przyjęła 12. pakiet sankcji na Rosję