Zmarły prezydent jest albo czczony, albo nienawidzony. Wyznawcy chcą w nim widzieć herosa, który zapłacił życiem za odwagę przeciwstawienia się, w imię dobra ojczyzny, złowrogiemu imperium. Nienawistnicy zaś postrzegają go jako nieudacznika, który nie rozumiał wyzwań nowych czasów, szkodził, psuł i w końcu doprowadził do tragedii – pisze Rafał A. Ziemkiewicz w 11 numerze tygodnika Do Rzeczy.
Publicysta stara się wznieść ponad emocje narzucone posmoleńską wojną. Jego zdaniem kluczem ku temu może być zagłębienie się w biografiię Lecha Kaczyńskiego, sięgnięcie do tradycji, której wychowankiem i dziedzicem czuł się tragicznie zmarły prezydent.
Ziemkiewicz wskazuje, że Lech Kaczyński był potomkiem polskiej inteligencji. Ukształtowany został przez ten sam etos, który wydał Legiony i Armię Krajową, ale też ten, z którego wynikało wielokrotne w naszej historii „mierzenie sił na zamiary”, prowadzące do fatalnych klęsk. Realizując tradycyjne, inteligenckie wzorce, Lech Kaczyński przejął także typowe związane z nimi słabości, z których największą wydaje się swoista inteligencka naiwność – zauważa Ziemkiewicz. I dodaje, że wyrażała się ona nie tylko w fatalnej polityce personalnej czy kierowaniu się wobec współpracowników poczuciem lojalności, zamiast chłodną oceną umiejętności i dokonań, ale także w polityce międzynarodowej. Więcej o przerwanej prezydenturze i wizerunku prezydenckiej pary, jaką Lech tworzył z Marią Kaczyńską można znaleźć w artykule Rafała A. Ziemkiewicza „Inteligenci wśród skorpionów”.
Na łamach tygodnika Do Rzeczy także „Kaczyńscy: Historia rodzinna”, czyli fragmenty książki poświęconej Lechowi Kaczyńskiemu. Sławomir Cenckiewicz wspomina rodziców Lecha i Jarosława Kaczyńskich. 23-letnia Jadwiga i 27-letni Rajmund pobrali się rok przed narodzinami bliźniaków. Tworzyli normalną warszawską, inteligencką, a co najważniejsze, kochającą się rodzinę. Łączyły ich wspomnienia wojenne i rodzinne tradycje. Przez doświadczenia i przeżycia wojenne byli bardziej dojrzali, niż wskazywałaby na to metryka urodzenia. To zresztą charakterystyczna cecha ich pokolenia. W PRL myśleli o tym, żeby mimo warunków panujących w kraju zapewnić synom spokojne życie i optymalne warunki do nauki. Skąd pochodzili i jakie były dzieje ich rodzin – w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.