DoRzeczy.pl: CBA zatrzymało dzisiaj 6 osób, a jedną z nich jest były wiceminister skarbu w rządzie PO-PSL Paweł T. Jak Pan ocenia te działania?
Cezary Gmyz: Zatrzymania CBA są logiczną konsekwencją wszczęcia postępowania śledczego, które zostało niestety wszczęte dość późno, dopiero po publikacjach moich oraz Anity Gargas w Telewizji Republika, w której to sprawie Ciechu poświęciliśmy kilka programów. CBA miało wiedzę o tym, że podczas zbycia akcji Ciechu na rzecz Jana Kulczyka mogło dojść do korupcji od roku 2014, kiedy to pojawił się meldunek na podstawie informacji przekazanych przez Marka Falentę o rozmowie między Piotrem Wawrzynowiczem – czyli ówczesnym partnerem Dominiki Kulczyk i takim rodzajem plenipotenta Jana Kulczyka – a wiceministrem skarbu Rafałem Baniakiem. Swoją drogą fakt, że Falenta, który przekazał tę informację CBA, ma trafić do więzienia uważam za skandal.
O czym wiedziało dokładnie CBA?
W meldunku było jasno napisane, że mogło dojść do skorumpowania podczas biesiady jaka miała miejsce w restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Kwota łapówki miała zostać napisana na kartce, a mimo tego postępowania nie wszczęto, co wystawia słabe świadectwo ówczesnemu kierownictwu CBA. Już wówczas, gdy dochodziło do tych największych prywatyzacji za rządów PO-PSL, były wątpliwości. One nie były nagłaśniane przez media, bo bardzo skutecznie dbano, żeby wyciszać głosy krytyki wobec tej transakcji, ale pojawiały się głosy, że cena jest za niska.
Jaka jest rola ówczesnego premiera – Donalda Tuska?
Dla mnie jest rzeczą oczywistą, że tak duża sprawa jak prywatyzacja giganta chemicznego nie mogła się odbyć bez wiedzy i zgody Donalda Tuska. Zresztą wyraźnie mówił o tym na innym nagraniu na taśmach podczas rozmowy Kwiatkowski-Kulczyk, kiedy to Kwiatkowski – ówczesny prezes NIK-u – powiedział wyraźnie, że „Donald dał zieloną rękę”, zielone światło dla tej transakcji. Chociaż zachowywał się tak, jak to zazwyczaj Donald Tusk się zachowywał, czyli powiedział, że jak coś się wydarzy, to on nie bierze za to odpowiedzialności.
W takim razie na co Donald Tusk dał wolną rękę?
Jednoznacznie wynika, że ta rozmowa dotyczy zbycia akcji Ciech SA na rzecz Kulczyka i to do tej transakcji Donald dał „zieloną rękę” – to jest dosłowny cytat z nagrania. Jego odpowiedzialność polityczna jest niekwestionowana. Otwarte pozostaje pytanie o odpowiedzialność karną. Chwilowo w tej kwestii jest za wcześnie.
Czyli powinien zostać przesłuchany?
Nie ulega wątpliwości, że na którymś etapie tego postępowania osobą, która powinna być przesłuchana przez prokuraturę (do wyłącznej decyzji prokuratora należy pozostawić w jakim charakterze zostanie przesłuchany), jest Donald Tusk. Krąg osób, które powinny odpowiedzieć na pytania jest o wiele szerszy i dotyczy bardzo wielu ludzi Platformy Obywatelskiej. Postępowanie trwa, ja jestem pewien, że sprawa nie skończy się na tych 6 osobach, które zostały dzisiaj zatrzymane. Krąg ludzi zaangażowanych jest naprawdę szerszy i obejmuje czołowe nazwiska Platformy.
Kto zalicza się do tego kręgu?
Z tą sprawą były związane osoby, które absolutnie się nie powinny nią interesować, żeby wymienić tylko Stanisława Gawłowskiego, który był wiceministrem środowiska i nie miał nic wspólnego z Ciechem, a mimo wszystko podejmował działania związane z tą transakcją. Przesłuchany powinien być również ówczesny minister skarbu czyli Włodzimierz Karpiński, którego nazwisko w tym kontekście pada.
A postać Kulczyka? Jaka jest jego rola?
Jan Kulczyk był wizjonerem. Problem polega na tym, że jego wizja polegała na tym, że te interesy gwarantowały mu układy polityczne. Układy, które trwały od początku transformacji. Kulczyk wszedł bardzo płynnie w tę transformację dzięki swojemu ojcu, który był osobą mającą związki z komunistycznymi służbami specjalnymi.
Więc na czym polegała jego aktywność biznesowa?
Modus operandi Jana Kulczyka sprowadzał się do tego, że Kulczyk praktycznie nie podejmował ryzyka biznesowego. Wchodził w te interesy, w których miał zagwarantowany zysk dzięki koneksjom politycznym. Tak było z Browarami Wielkopolskimi, które kupił za olbrzymie pieniądze, a potem odsprzedał. Podobnie było w kwestii budowy autostrady wielkopolskiej, która została w dużej części sfinansowana przez państwo za pomocą gwarancji skarbu państwa na tę inwestycję. No i oczywiście sprawa z Ciechem, który Kulczykowi oddano praktycznie za darmo. Wzrost wartości tej spółki w przeciągu roku to było 100 proc. Tyle ile włożył, a włożył z kredytu, tyle dokładnie po roku wyjął.
Motywacje biznesmena są oczywiste, co kierowało politykami, że rozciągnęli nad nim taki parasol ochronny?
Cóż, politycy mogli uzyskać coś, co kodeks karny określa korzyścią majątkową lub osobistą. Jan Kulczyk był znany z tego, że zjednywał sobie ludzi, ale nie było to zjednywanie darmowe.
Czytaj też:
Zatrzymania ws. prywatyzacji CIECH S.A. W rękach CBA były wiceminister skarbu
Czytaj też:
CBA zatrzymało 6 osób, w tym wiceministra w rządzie PO-PSL. Trwają przesłuchania