Wicemarszałek Sejmu był pytany w Radiu Plus o politykę UE – w kontekście zbliżających się wyborów do Parlamentu Europejskiego.
– Kampania europejska pewnie będzie zdominowana przez temat tego, że UE dryfuje w lewą stronę. To przyspieszyło. Gdy wchodziliśmy do UE mówiono, że to w zasadzie projekt wolnościowy. Swoboda przepływu kapitału, ludzi i towarów. W tej chwili okazuje się, że kapitał przepływa na warunkach politycznych – musimy zrobić 100 zadań zanim dostaniemy KPO; ludzie to właściwie mają być coraz mniej mobilni, bo każde przemieszanie się zatruwa atmosferę, a towary mają być obłożone tysiącem opłat węglowych i emisyjnych. My coraz mniej w tej UE możemy. To się nie podoba rolnikom, wszystkim, którzy będą chcieli posiadać budynki, bo szykuje się drakońska dyrektywa, który my nazywamy "dyrektywą wywłaszczeniową" – mówił Bosak.
Bosak: Być może trzeba będzie wyjść z UE
Polityk zaznacza, że "polityka klimatyczna UE, Fit for 55, Zielony Ład to są wariactwa, to jest nowy socjalizm". – Jest pytanie, w którą stronę pójdzie UE. Jeżeli Unia pójdzie cała w to wariactwo, to moim zdaniem trzeba będzie z tego uciekać, bo nas na to nie stać. Narody zachodnioeuropejskie mogą sobie bankrutować w wolnym tempie jeszcze nawet przez dwa pokolenia. Dla nas takie bankructwo, jeżeli UE to wszystko wdroży, może zająć pięć lat i okaże się, że na nic nie mamy pieniędzy, że mamy "wyzerowane" budżetu przedsiębiorstw i gospodarstw domowych – wskazał Krzysztof Bosak.
Prezes Ruchu Narodowego uważa, że jeżeli chodzi o sens bycia w UE, to obecnie "jesteśmy na rozdrożu". – W sprawie dyrektywy pestycydowej cofnięto się. Teraz słyszymy, że w sprawie ugorowania widać, że eurokraci się troszkę cofnęli – zaznaczył.
– Idę w stronę patriotyczną, suwerennościową, zdroworozsądkową. Musimy bojkotować najgłupsze regulacje Unii Europejskiej, walczyć, stawiać opór i budować w społeczeństwie świadomość kosztów naszej obecności w UE – podsumował wicemarszałek Sejmu.
Czytaj też:
Koalicja PiS z Konfederacją i PSL-em? "Nic nie jest wykluczone"Czytaj też:
"Nie mamy innego wyjścia". Orban: Musimy zająć Brukselę