O tym, że Prokuratura Regionalna w Warszawie dysponuje już opinią biegłego ws. odpalenia granatnika przez byłego szefa policji gen. Jarosława Szymczyka informuje poniedziałkowa "Rzeczpospolita".
Eksplozja w Komendzie Głównej Policji
Przypomnijmy, że do eksplozji granatnika w Komendzie Głównej Policji doszło 14 grudnia 2022 r. o godz. 07:50. Sprzęt przywieziono z Ukrainy jako prezent. Nie został on jednak poddany kontroli granicznej. Po wyjściu ze szpitala szef policji tłumaczył, że do wybuchu doszło w momencie, gdy przestawiał granatnik z miejsca na miejsce.
Strona ukraińska miała zapewniać, że granatniki przeciwpancerne są zużyte, a tym samym nie powinny stanowić zagrożenia. – Pytaliśmy, czy na pewno jest to sprzęt bezpieczny, bo będziemy wracać przez granicę, czy możemy to przewozić. Zapewniono nas, że tak, bo to urządzenie jest bez materiałów wybuchowych, że to złom. Wiem, że tego typu prezenty Ukraińcy przekazują innym przedstawicielom służb, także z Europy – mówił wówczas Szymczyk w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Biegły: Granatnik był sprawny i uzbrojony
Tymczasem, jak wynika z opinii do której dotarł dziennik wynika, granatnik był sprawny i uzbrojony. Biegły wykluczył ponadto, jakoby pocisk odpalił się sam lub wskutek nieszczęśliwego wypadku.
"Został odpalony poprzez naciśnięcie spustu" – czytamy w opublikowanym raporcie biegłego z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia. Potwierdził to w rozmowie z gazetą prokurator Jacek Mularzuk.
– Jednakże wystrzelony pocisk, w warunkach jego odpalenia, nie był w stanie się uzbroić, co spowodowało, że nie nastąpiła eksplozja zawartego w nim materiału wybuchowego – wyjaśnił prokurator.
Śledczy wciąż nie znają odpowiedzi na pytanie, jak doszło do tego, że zamiast przerobionego na głośnik zużytego granatnika, szef policji otrzymał w prezencie w pełni sprawną broń.