Romanowski: Polskie państwo nie może degenerować się w państwo przemocy

Romanowski: Polskie państwo nie może degenerować się w państwo przemocy

Dodano: 
Poseł klubu PiS Marcin Romanowski na sali obrad Sejmu w Warszawie
Poseł klubu PiS Marcin Romanowski na sali obrad Sejmu w Warszawie Źródło: PAP / Tomasz Gzell
Tym zatrzymaniem zeszliśmy do poziomu Rosji i Białorusi – mówi były wiceminister sprawiedliwości, poseł Suwerennej Polski Marcin Romanowski w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: We wtorkowy wieczór sąd zdecydował o zwolenieniu pana z aresztu. Posiedzenie w tej sprawie odbyło się w trybie pilnym z uwagi na posiadany przez pana immunitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Czy spodziewał się pan takiej decyzji sądu, czy może miał pan obawy o werdykt?

Marcin Romanowski: Od pewnego czasu wiedziałem, że z uwagi na członkostwo w ZPRE, międzynarodowy immunitet chroni mnie również przed tymi bezprawnymi działaniami działaniami bodnarowców. Polski Sejm, mimo oczywistej bezzasadności zarzutów, braku ich uprawdopodobnienia i braku umocowania składających wniosek, zgodził się na możliwość zastosowania wobec mnie aresztu. Akurat nie miałem wątpliwości, jaka będzie decyzja. Decydował argument siły większości, a nie siła argumentu.

W sprawie kwestii ochrony międzynarodowej byłem przygotowany na dwa scenariusze. Z jednej strony miałem świadomość, że działania są podwójnie bezprawne, bo gwałcące międzynarodowy immunitet i dokonywane przez osoby nieuprawnione, gdyż prokurator krajowy Dariusz Barski nie był zaangażowany w tworzenie wniosku o uchylenie mi immunitetu. Z drugiej strony zdawałem sobie sprawę, że w polskich sądach można liczyć na wiele rzeczy, a sprawiedliwość niestety, ale w takich sprawach politycznych jest jedną z ostatnich rzeczy jaką można uzyskać. Byliśmy tego świadkami w wielu sprawach dotyczących aresztów, gdzie w I i II instancji z naruszeniem prawa do uczciwego procesu stosowano czy przedłużono areszt wobec ks. Michała Olszewskiego, czy Urszuli i Karoliny, bezpodstawnie aresztowanych dyrektorek. Zdawałem sobie sprawę, że próba, przepraszam za kolokwializm – pójścia na rympał – Adama Bodnara będzie miała miejsce i faktycznie tak się stało. Prokuratura do ostatniego momentu nie wycofała się z wniosku aresztowego. Na szczęście sąd widząc tak wiele oczywistych faktów, zdecydował o zwolnieniu mnie z aresztu.

Już się mówi, że ZPRE może uchylić panu immunitet. Po pierwsze, to się nie musi stać. Po drugie, w przypadku ZPRE zarzuty panu stawiane będą mocno analizowane, a jak pokazuje sytuacja z pana immunitetem, może się okazać, że zarzuty mogą okazać się polityczne. Czy tak może być?

Osobiście nie mam wątpliwości, że to próba przeprowadzenia wniosku aresztowego, przy oczywistej świadomości i wiedzy, że jest to działanie nielegalne, było związane z jednej strony chyba z jakąś potrzebą chwili. Potrzebą zorganizowania twardemu elektoratowi PO igrzysk, skoro nie ma chleba. Jednak również – a może przede wszystkim – z tego powodu, że takie bezpodstawne, oparte na słabym materiale dowodowym zarzuty, po prostu się nie ostaną. Nie mają czego szukać w Strasburgu.

Mówię to z przykrością, ale jest różnica pomiędzy polskim parlamentem obecnej kadencji, gdzie bez trudu posiadając większość, można przeprowadzić każdy absurd i bezprawie, a międzynarodową instytucją, gdzie podejście do tych spraw jest zgoła inne. Dziś w Polsce nie trzymamy wysokich standardów rządów prawa, staczając się do poziomu Rosji i Białorusi. W ZPRE nie ma żadnej większości prawicowej, wręcz odwrotnie, a jednak jest większa szansa, choć pewności niestety nie ma również, że do sprawy podejdzie się merytorycznie, czego w moim przekonaniu obawiała się ekipa Tuska.

Prof. Genowefa Grabowska wskazuje, że Sejm kierowany przez marszałka Szymona Hołownię zawiódł w tej sprawie, zapominając kogo delegował do pracy w międzynarodowym gremium. Zgodzi się pan z tą opinią?

Absolutnie tak. Nie mam bezpośredniej wiedzy, jednak z doniesień Radia Zet dowiedzieliśmy się, że polskie władze były informowane o tym fakcie, że ten immunitet przysługuje. Zatem nie mamy do czynienia z jakiś niedopatrzeniem, ale działaniem celowym, z premedytacją i pełną świadomością. Będzie to z pewnością do wyjaśnienia poprzez śledztwo w tej sprawie, które prędzej czy później dojdzie do skutku, choć raczej pewnie nie za tej władzy. Chciałbym też zaznaczyć, że nie chodzi mi o koncentrowanie się na naruszeniu moich praw.

Jeśli coś powinno być w centrum naszej troski, to uwolnienie bezpodstawnie więzionych dyrektorek i księdza. Ale nie może też być tak, że polskie państwo pozbawiło wolności polityka największego klubu parlamentarnego w Sejmie, niezależnie od opcji politycznej. To kwestia standardów praworządności i reguł demokratycznych. Powtórzę, że tym zatrzymaniem zeszliśmy do poziomu Rosji i Białorusi. Złożyliśmy zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa urzędniczego bezprawnego pozbawienia wolności. Tylko za to zagrożenie karą wynosi 10 lat więzienia. Sprawstwo kierownicze Donalda Tuska, wykonanie Adama Bodnara, Arkadiusza Myrchy i Dariusza Korneluka w towarzystwie prokuratorów z zespołu nr 2. Mamy pomocnictwo tych, którzy sporządzili opinie w tej sprawie, a być może jeszcze Roman Giertych załapie się na podżeganie. Taka jest w mojej ocenie konstelacja może nawet zorganizowanej grupy przestępczej, której istnienie i działanie jest wysoce uprawdopodobnione. A o wysokiej szkodliwości społecznej takich działań nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Polskie państwo nie może degenerować się w państwo przemocy i bezprawia.

Czytaj też:
Prof. Karski: Kolejny raz okłamano Polaków
Czytaj też:
Obajtek: Zatrzymanie Romanowskiego to przykrywka dla wzrostu cen energii

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także