– Nie ma naszej zgody na bezkarne szkalowanie dobrego imienia i wiarygodności związku oraz naszej fundacji. W moim przekonaniu pan Nitras próbuje zbijać kapitał polityczny naszym kosztem. To jest zwykła medialna hucpa. Idziemy do sądu po sprawiedliwość, bo wiemy, że nic złego nie zrobiliśmy – przekazał portalowi sportowefakty.wp.pl prezes PZB Marek Krajewski.
To pokłosie trwającego od miesięcy sporu. Rozliczenie finansowe Polskiego Związku Badmintona nie zostało przyjęte przez Ministerstwo Sportu. Jako powód podano "wykorzystanie środków niezgodnie z przeznaczeniem". Według ministra Sławomira Nitrasa pieniądze były wykorzystywane w kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości. Ministerstwo domagało się zwrotu dotacji wynoszącej aż 1,4 mln zł. W ubiegłym tygodniu wpłynęła jednak decyzja administracyjna zobowiązująca federację do zwrotu 400 tysięcy złotych dotacji za wydatkowanie jej niezgodnie z przeznaczeniem.
– Środki z budżetu ministerstwa sportu służą upowszechnianiu i wspieraniu sportu. Nie mogą być wykorzystywane w kampanii wyborczej polityków PiS. Dlatego pieniądze muszą być zwrócone do budżetu państwa – mówił Sławomir Nitras w Radiu Zet. To właśnie ta wypowiedź oburzyła PZB.
Pozew przeciw ministrowi
Sławomir Nitras zarzucał im, że pracownicy PZBad pojawiali się podczas kampanii wyborczej na piknikach 800+, a rozstawiając na nich – za ministerialne pieniądze – boiska badmintonowe, pośrednio pomagali w promowaniu kandydatów ówczesnej partii rządzącej.
W pozwie władze związku oskarżają ministra sportu o manipulację i rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji. Jak podaje portal, domagają się nie tylko usunięcia wpisów na portalu X, ale także opublikowania przeprosin na antenie i portalu Radia Zet oraz wpłacenia aż 100 tysięcy złotych na rzecz fundacji Przylądek Nadziei Klinika Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu.
Czytaj też:
Minister Nitras: Polacy nie umieją biegać