• Jan PospieszalskiAutor:Jan Pospieszalski

Tłamszony głos

Dodano: 
fot. zdjęciu ilustracyjne
fot. zdjęciu ilustracyjne Źródło: PAP/EPA / BORIS PEJOVIC
Historia procesów Stowarzyszenia Rodzin Wielodzietnych Warszawy i Mazowsza pokazuje, że nawet bez ustawy o mowie nienawiści publikowanie prawdziwych treści o celach i metodach politycznego ruchu LGBTQ może skutkować rujnującym pozwem, egzekucjami komorniczymi, a wobec niemożności wywiązania się z drakońskich wyroków niesie ze sobą nawet groźbę więzienia. Jest też przykładem realnej siły tęczowych rewolucjonistów, którzy wspierani organizacyjnie i finansowo przez różne ośrodki krajowe i zagraniczne realizują program społecznej dekonstrukcji.

4 czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie uznał winnym Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych Warszawy i Mazowsza naruszenia dóbr osobistych Fundacji na rzecz Różnorodności Społecznej. To już piąty przegrany z serii siedmiu procesów wytoczonych Stowarzyszeniu przez aktywistów i organizacje LGBTQ. Wyrok sądu nakłada na Stowarzyszenie drakońskie zobowiązania, których wykonanie kosztować będzie ok. 200 tys. zł. Przewinieniem było wysłanie w 2016 r. do 20 tys. polskich szkół listu ostrzegającego przed szkodliwością tzw. edukacji antydyskryminacyjnej.

Idziemy po wasze dzieci!

Takie hasła towarzyszą paradom równości i nie jest to tylko uliczny slogan. Wszystko zaczyna się w 2015 r., kiedy minister edukacji w rządzie PO-PSL Joanna Kluzik-Rostkowska nałożyła obowiązek edukacji równościowej na placówki oświatowe. Paradoksalnie realizacja tego obowiązku będzie miała miejsce już pod rządami Zjednoczonej Prawicy i nowej minister edukacji Anny Zalewskiej. Rok wcześniej opinię publiczną zszokowały Standardy Edukacji Seksualnej wydane przez Biuro Regionalne Światowej Organizacji Zdrowia dla Europy i niemieckie Federalne Biuro do spraw Edukacji Zdrowotnej (BZgA).

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także