Przedmiotem debaty jest projekt dotyczący zmian w kodeksie karnym poprzez rozszerzenie ochrony przed tzw. mową nienawiści i tzw. przestępstwami z nienawiści, które motywowane są dyskryminacją ze względu na niepełnosprawność, wiek, płeć i orientację seksualną poprzez uzupełnienie katalogu okoliczności obciążających.
Uzasadnienie rządowego projektu przedstawił wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. Następna na mównicy pojawiła się minister ds. równości Katarzyna Kotula z Lewicy.
Debata nad projektem ustawy cenzorskiej. Kotula: To tylko pierwszy krok
Pierwsze słowa swojego wystąpienia polityk poświęciła zjawisku określanemu jako hejt, zachęcając do edukacji oraz większej empatii czy troski o innych. Dalej jednak zaczęła przekonywać, że hejt może zmienić się w – jak to określiła – mowę nienawiści, na co jej zdaniem rząd powinien zareagować, chroniąc obywateli przez "przestępstwami z nienawiści".
Minister wyraziła swoje opinie, że w Polsce były "strefy wolne od LGBT" oraz, że za poprzedniej władzy "miecza nienawiści" i "języka dehumanizującego" "używano bez ograniczeń".
Kotula przekazał, że z propozycją ustawy zgłosiła się do obecnie rządzących "strona społeczna". Podkreśliła, że projekt jest też "odpowiedzią na międzynarodowe zalecenia i rekomendacje w tym zakresie". Kotula argumentowała, że do wzmocnienia ochrony przed „przestępstwami z nienawiści” zwłaszcza ze względu na orientację seksualną wzywa Komisja Europejska, cytując fragmenty strategii ws. osób LGBT. Z jej słów wynika, ze KE chce, aby państwo "edukowało" w tym zakresie służby państw członkowskich UE.
– Jestem przekonana, że ten historyczny moment to tylko pierwszy krok do realizacji pełnej ochrony praw osób LGBT w Polsce – oznajmiła w trakcie przemówienia parlamentarzystka.
Postępowanie karne za wyrażanie poglądów niezgodnych z lewicowym światopoglądem?
Przed ustanawianiem w porządku prawnym tego typu norm ostrzegają politycy Konfederacji, podkreślając, że w debacie publicznej musi być zagwarantowana wolność słowa. – Co to jest mowa nienawiści? Tradycja języka polskiego nie zna takiego określenia. (…) Wiadomo, co to jest pomówienie, zniesławienie, obraza, obrażanie itd. Nie wiadomo natomiast, co to jest mowa nienawiści, więc to będzie musiał ktoś zdefiniować i zdefiniują to oczywiście politycy i urzędnicy – argumentował poseł Konrad Berkowicz.
– W praktyce oznacza to nic innego, jak ściganie karne za wyrażanie poglądów niezgodnych z określoną ideologią, która jest bliska nowej koalicji, która prawdopodobnie będzie niedługo rządzić. To jest oczywista cenzura, oczywisty atak na wolność słowa i oczywisty, pełzający totalizm – powiedział Berkowicz.
– Debata musi być wolna. Żeby wszystkie głosy "za" i głosu "sprzeciwu" mogły w niej swobodnie wybrzmieć. Żeby ludzie nie musieli bać się więzienia, wyrzucenia z uczelni, czy z pracy – mówiła poseł Karina Bosak. Witold Tumanowicz wyraził nadzieję, że w Sejmie znajdzie się większość, żeby zablokować tak skrajny projekt ustawy.
Czytaj też:
Ustawa cenzorska w SejmieCzytaj też:
Projekt ustawy cenzorskiej. Za co będzie można trafić do więzienia?