Ardanowski: Nowej władzy nie podoba się moja działalność

Ardanowski: Nowej władzy nie podoba się moja działalność

Dodano: 
Jan Krzysztof Ardanowski
Jan Krzysztof Ardanowski Źródło: YouTube / Tygodnik DoRzeczy
To się pewnie wiąże z moją aktywnością polityczną, nic się nie dzieje bez przyczyny – tak Jan Krzysztof Ardanowski komentuje w rozmowie z "Do Rzeczy" wniosek o odebranie mu immunitetu.

Prokurator generalny Adam Bodnar skierował trzy wnioski o uchylenie immunitetów. Dwa dotyczą posłów Krzysztofa Szczuckiego i Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Trzeci – europosła Daniela Obajtka. Wniosek o uchylenie immunitetu Janowi Krzysztofowi Ardanowskiemu został złożony w celu postawienia mu przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie zarzutu niedopełnienia obowiązków ministra rolnictwa w związku z nadzorem nad Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa.

W rozmowie na kanale Tygodnika "Do Rzeczy" w serwisie YouTube były minister rolnictwa odniósł się do sprawy. –To się pewnie wiąże z moją aktywnością polityczną, nic się nie dzieje bez przyczyny. Widocznie obecnej władzy nie podoba się nowe organizowanie prawicy, tworzenie nowego bytu politycznego, który mógłby być ważnym elementem odzyskania przez prawicę władzy – skomentował.

Dwie sprawy, w których interweniowało państwo

Ardanowski wyjaśnił, czego dokładnie dot. wniosek Bodnara. – Sprawa dotyczy wydarzeń sprzed 6 lat, udzielenia przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa podlegający ministrowi rolnictwa, nie mnie osobiście, jednemu z moich zastępców, ale ja biorę pełną odpowiedzialność za lata funkcjonowania w ministerstwie rolnictwa, udzielenia gwarancji kredytowej zgodnie z ustawą dla dwóch firm. Jest to była spółdzielnia mleczarka Bielmlek w Bielsku Podlaskim, jedna z najlepszych w Polsce. Właścicielami było ok. 950 rolników, ok. 250 pracowników. Firma z dużym pomysłem, jak płacić dobrze rolnikom i jak zarabiać pieniądze. Okazuje się, że nagle prywatna firma chciała przejąć spółdzielnię. Zarząd nie chciał wyrazić zgody. Szczególnie, że mleczarnia wchodziła w nową inwestycję, suszarnię serwatki, której na rynku jest bardzo dużo, jest trudna do zagospodarowania, ale to znakomity surowiec. Załatwiono spółdzielnię w ten sposób, że kredyty, których termin spłaty wynosił dwadzieścia kilka lat, zażądano spłaty w ciągu 70 dni. Przecież to niewykonalne, to zabójstwo firmy. Wtedy podjąłem decyzję na wniosek rolników z Podlasia, żeby KOWR udzielił poręczenia. Uważam, że tak należało uczynić – wskazał były polityk PiS.

– Drugi przykład. 2018 rok i ogromne plony jabłek. Dwu, trzykrotnie większe niż średnia z wielolecia. Należało się cieszyć, to radość wielka, że Pan Bój pobłogosławił, a ziemia plon wydała. Okazuje się, że dominująca na tym rynku niemiecka firma, która zajmuje się przerobem jabłek przemysłowych i wytworem koncentratu, ona i spółki zależne narzuciła rolnikom cenę 10 gr/kg. Koszty zebrania tych jabłek byłyby wyższe niż 10 zł za kg. Na zasadzie "a co chłopy zrobią". Wtedy podjąłem decyzję, na polecenie Rady Ministrów, żeby znaleźć firmę, która zdejmie z rynku za wyższą cenę trochę tych jabłek po to, żeby zadziałał mechanizm pompy ssącej i to się udało. Podjęła się firma Eskimos która od 20 lat była na giełdzie, sprawdzana, weryfikowana przez służby. Zostało zdjętych ok. 4 proc. jabłek. Cena w ciągu kilku tygodni wzrosła do ok. 30 gr/kg – wyjaśnił.

Jan Krzysztof Ardanowski zaznaczył, że "ws. firmy Eskimos, które zrealizowała postawione zadanie, państwo nie straciło złotówki, produkty zostały przejęte przez KOWR". – Natomiast ws. mojego zastępcy Tadeusza Romańczuka ponad 5 lat jest prowadzone śledztwo. Dwie prokuratury umorzyły, a trzecia z powodów politycznych dalej je prowadzi. (...) To jest ewidentnie działanie o charakterze politycznym, które ma mnie nastraszyć. Sprawić, żebym może się nie zajmował jednoczeniem prawicy, czym żyję w tej chwili – ocenił poseł.

Oglądaj całą rozmowę:

Czytaj też:
"Już dawno udowodnił, że wstydu nie ma". Obajtek reaguje na decyzję Bodnara

Źródło: Tygodnik DoRzeczy/YT
Czytaj także