Chodzi projekt dotyczący zmian w kodeksie karnym poprzez rozszerzenie ochrony przed tzw. mową nienawiści i tzw. przestępstwami z nienawiści, które motywowane są dyskryminacją ze względu na niepełnosprawność, wiek, płeć i orientację seksualną poprzez uzupełnienie katalogu okoliczności obciążających.
Uzasadnienie rządowego projektu przedstawił wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. Polityk powiedział, że przedsięwzięcie jest odpowiedzią na apele wielu organizacji pozarządowych, byłych RPO czy niektórych prawników, aby w Polsce wprowadzić przepisy takie, jak obowiązujące w innych krajach europejskich i traktatach międzynarodowych. Następnie poseł przytoczył niektóre z nich, m.in. Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
W Sejmie debata nad projektem ustawy o tzw. mowie nienawiści
Parlamentarzysta Koalicji Obywatelskiej wyraził swoje stanowisko, że przepisy te „wynikają wprost z uprzedzeń, z dyskryminacji w stosunku do konkretnych grup społecznych”. – To nie są przestępstwa wymierzone w stosunku do jednej konkretnej osoby fizycznej, ale ich ofiarami padają całe grupy społeczne tylko z uwagi na posiadaną przez siebie konkretną cechę osobistą – powiedział.
W jego opinii "mowa nienawiści" choć nie jest wprost zdefiniowana w żadnym konkretnym akcie legislacyjnym, to doczekała się "pewnych swoich ujęć i definicji gremiów międzynarodowych". Myrcha przywołała najczęściej stosowaną w praktyce tzn. zalecenia Komitetu Ministrów Rady Europy z 1997 r. i z 2022 roku. Wg. tej definicji "mową nienawiści jest każda forma wypowiedzi, która rozpowszechnia, podżega, propaguje lub usprawiedliwia nienawiść rasową, ksenofobię, antysemityzm lub inne formy nienawiści oparte na nietolerancji, włączając w to: nietolerancję wyrażoną w formie agresywnego nacjonalizmu lub etnocentryzmu, dyskryminacji lub wrogości wobec mniejszości, migrantów lub osób wywodzących się ze społeczności migrantów".
Poseł odczytał też wersję z 2022 roku. "Mowa nienawiści to wszystkie rodzaje wyrażania, które podżegają, promują, rozpowszechniają lub usprawiedliwiają przemoc, nienawiść, lub dyskryminację wobec osoby lub grupy osób lub ich oczerniają ze względu na ich rzeczywiste lub przypisane cechy osobiste lub status, takie jak: rasa, kolor skóry, język, religia, narodowość, pochodzenie narodowe lub etniczne, wiek, niepełnosprawność, płeć, tożsamość płciową i orientację seksualną".
W Polsce będzie cenzura? Sankcja karna za wyrażanie poglądów niezgodnych z lewicowymi ideami?
Przed ustanawianiem w porządku prawnym tego typu norm ostrzegają politycy Konfederacji, podkreślając, że w debacie publicznej musi być zagwarantowana wolność słowa. – Co to jest mowa nienawiści? Tradycja języka polskiego nie zna takiego określenia. (…) Wiadomo, co to jest pomówienie, zniesławienie, obraza, obrażanie itd. Nie wiadomo natomiast, co to jest mowa nienawiści, więc to będzie musiał ktoś zdefiniować i zdefiniują to oczywiście politycy i urzędnicy – argumentował poseł Konrad Berkowicz.
– W praktyce oznacza to nic innego, jak ściganie karne za wyrażanie poglądów niezgodnych z określoną ideologią, która jest bliska nowej koalicji, która prawdopodobnie będzie niedługo rządzić. To jest oczywista cenzura, oczywisty atak na wolność słowa i oczywisty, pełzający totalizm – powiedział Berkowicz.
– Debata musi być wolna. Żeby wszystkie głosy "za" i głosu "sprzeciwu" mogły w niej swobodnie wybrzmieć. Żeby ludzie nie musieli bać się więzienia, wyrzucenia z uczelni, czy z pracy – mówiła poseł Karina Bosak. Witold Tumanowicz wyraził nadzieję, że w Sejmie znajdzie się większość, żeby zablokować tak skrajny projekt ustawy.
Czytaj też:
Ustawa cenzorska w SejmieCzytaj też:
Projekt ustawy cenzorskiej. Za co będzie można trafić do więzienia?Czytaj też:
"Mowa nienawiści". Konfederacja: To będzie kryminalizacja za poglądy, które nie podobają się lewicowcom