– Myślę sobie, że potrzebujecie wszyscy być może edukacji, jakiegoś dobrego szkolenia, które wytłumaczy wam, czym jest hejt, skąd bierze się wasza nienawiść, gdzie leży prawda i dlaczego potrzebujemy tej, a nie innej ustawy – powiedziała kierując wzrok w stronę ław poselskich opozycji minister ds. równości Katarzyna Kotula z Lewicy.
Tzw. mowa nienawiści. Kotula proponuje posłom szkolenia
– Jeśli drodzy posłowie, jeśli drogie posłanki z każdej strony sceny politycznej, potrzebujecie takiego szkolenia, to deklarujemy, że jako ministra ds. równości i departament ds. równego traktowania takie szkolenia przeprowadzimy – zaproponowała, kończąc swoje drugie tego dnia wystąpienie w temacie ustawy cenzorskiej.
Kotula wyraziła opinię, że posłowie PiS i Konfederacji głoszą hasła „Bóg, honor, ojczyzna”, a „nienawidzą drugiego człowieka”. Przekonywała też, że w ich wypowiedziach w trakcie debaty było wiele uprzedzeń powodowanych strachem, niewiedzą, stereotypami czy cynizmem politycznym. – To wszystko może zamienić się w niebezpieczną broń wymierzoną w mniejszości – grzmiała. Pytała też, czy "oczekiwanie, by byli po prostu ludzcy, to zbyt wiele".
PiS i Konfederacja chcą powstrzymać ustawę cenzorską
W czwartek w Sejmie odbyła się burzliwa debata. Sejm proceduje rządowy projekt zmian w kodeksie karnym w zakresie rozszerzenia ochrony przed tzw. mową nienawiści i tzw. przestępstwami z nienawiści. Uzasadnienie przedstawił wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. Projektowi mocno sprzeciwiają się PiS i Konfederacja.
W swoim wystąpieniu poseł Sebastian Kaleta z klubu PiS wyraził stanowisko, że propozycja, choć nazywana jest przez rządzących "projektem walki z mową nienawiści", w istocie jest to "projekt wprowadzający cenzurę albo walkę z wolnością słowa".
– Po lekturze uzasadnienia tego projektu można wyciągnąć wniosek, że głównym celem ma być przypilnowanie, by środowiska LGBT mogły narzucać swoją wizję świata całemu społeczeństwu, mając za sobą siłowy aparat represyjny państwa – powiedział parlamentarzysta. – Według ministra sprawiedliwości porządek publiczny naruszać ma to np., że jeśli ktoś stwierdzi, że są dwie płcie, a nie nieograniczona liczba, narusza tym samym porządek publiczny i powinien odpowiadać karnie – zwrócił uwagę Kaleta. Poseł podkreślał, że ustawa dotyczy karania za słowa, a nie za czyny.
Karina Bosak: Pomysł, by regulować debatę kodeksem karnym tworzy z prokuratury faktyczną policję myśli
Sprzeciw wobec ustawy cenzorskiej wyraziła także Karina Bosak. Konfederacja złożyła wniosek o odrzucenie projektu w całości.
–Pomysł, by regulować debatę kodeksem karnym jest zamiarem brutalnym i tworzy z prokuratury faktyczną policję myśli – mówiła podczas wystąpienia w Sejmie, podkreślając, że debata musi być wolna i otwarta, a nie regulowana, a nie kryminalizować poglądy niepoprawne politycznie.
Bosak ostrzegła, że proponowane przez rząd rozszerzenie będzie „narzędziem opresji dla wolności słowa każdego – na ulicy, w prasie, w mediach, na uczelniach, w sieci i w szkołach”. Poseł wyraziła ocenę, że w istocie chodzi o "wpisanie lewicowych poglądów do prawa i angażowanie aparatu ściągania do wymuszania ich na całym społeczeństwie".
– Chcecie, żeby ludzie byli karani i trafiali do więzienia za poglądy – powiedziała Bosak, zwracając uwagę, że innych państw Unii Europejskiej, proceder ten już ma miejsce. – Wyrażając swoje poglądy w mediach społecznościowych, każdy z nas będzie mógł stać się przestępcą albo będzie czuć się zaszczuty – kontynuowała. Bosak tłumaczyła, że na bazie proponowanych przepisów będzie można stać się przestępcą za mówienie prawdy, kiedy nasz komentarz czy pogląd zostanie uznany za obraźliwy.
Czytaj też:
Debata nad ustawą o tzw. mowie nienawiści. Stanowisko PSLCzytaj też:
"Mowa nienawiści". Konfederacja: To będzie kryminalizacja za poglądy, które nie podobają się lewicowcomCzytaj też:
Debata o projekcie ustawy o tzw. mowie nienawiści. "To tylko pierwszy krok"