Parlamentarzystka zabrała głos w sejmowej debacie nad projektem zmian w kodeksie karnym w zakresie tzw. mowy nienawiści.
Chodzi projekt dotyczący rozszerzenia ochrony przed tzw. mową nienawiści i tzw. przestępstwami z nienawiści, które motywowane są dyskryminacją ze względu na niepełnosprawność, wiek, płeć i orientację seksualną poprzez uzupełnienie katalogu okoliczności obciążających. Konfederacja złożyła wniosek o odrzucenie projektu w całości.
Karina Bosak: Regulowanie debaty kodeksem karnym to tworzenie policji myśli
– Proponowane przez rząd nowe prawo będzie nowoczesną cenzurą tych, co mają odwagę myśleć i poszukiwać prawdy w tematach, które wciąż są przedmiotem debaty. Pomysł, by regulować debatę kodeksem karnym jest zamiarem brutalnym i tworzy z prokuratury faktyczną policję myśli – powiedziała Bosak.
Poseł zwróciła uwagę że przesłanki o jakie ma być rozszerzone tzw. przestępstwa z nienawiści (wiek, płeć, niepełnosprawność i orientacja seksualna), czyli tematyka przetaczając się przez niemal wszystkie dziedziny życia społecznego, więc tym bardziej potrzebna jest debata wolna i otwarta, a nie regulowana.
"Wpisanie lewicowych poglądów do prawa"
Bosak przypomniała krótki rys historyczny tzw. przestępstw z nienawiści i ostrzegła, że proponowane przez rząd rozszerzenie będzie "narzędziem opresji dla wolności słowa każdego – na ulicy, w prasie, w mediach, na uczelniach, w sieci i w szkołach".
– Bezpośrednim skutkiem wprowadzenia rozszerzonej karalności za tzw. mowę nienawiści będzie kryminalizacja wypowiadania poglądów niepoprawnych politycznie, zawierających tezy konserwatywne, wolnościowe i chrześcijańskie – mówiła Bosak, wyrażając stanowisko, że w istocie chodzi o "wpisanie lewicowych poglądów do prawa i angażowanie aparatu ściągania do wymuszania ich na całym społeczeństwie".
– Powiedzmy wprost – chcecie, żeby ludzie byli karani i trafiali do więzienia za poglądy – powiedziała Bosak, zwracając uwagę, że innych państw Unii Europejskiej, proceder ten już ma miejsce. – To tworzenie nowego totalitaryzmu, bo wyrażając swoje poglądy w mediach społecznościowych, każdy z nas będzie mógł stać się przestępcą albo będzie czuć się zaszczuty – kontynuowała.
Bosak tłumaczyła, że na bazie proponowanych przepisów będzie można stać się przestępcą za mówienie prawdy, kiedy nasz komentarz czy pogląd zostanie uznany za obraźliwy.
Uzasadnienie projektu ustawy cenzorskiej
W toku debaty uzasadnienie rządowego projektu przedstawił wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha.
W jego opinii "mowa nienawiści" choć nie jest wprost zdefiniowana w żadnym konkretnym akcie legislacyjnym, to doczekała się "pewnych swoich ujęć i definicji gremiów międzynarodowych". Myrcha przywołała najczęściej stosowaną w praktyce tzn. zalecenia Komitetu Ministrów Rady Europy z 1997 r. i z 2022 roku. Wg. tej drugiej "Mowa nienawiści to wszystkie rodzaje wyrażania, które podżegają, promują, rozpowszechniają lub usprawiedliwiają przemoc, nienawiść, lub dyskryminację wobec osoby lub grupy osób lub ich oczerniają ze względu na ich rzeczywiste lub przypisane cechy osobiste lub status, takie jak: rasa, kolor skóry, język, religia, narodowość, pochodzenie narodowe lub etniczne, wiek, niepełnosprawność, płeć, tożsamość płciową i orientację seksualną".
Czytaj też:
Debata o projekcie ustawy o tzw. mowie nienawiści. "To tylko pierwszy krok"Czytaj też:
"Mowa nienawiści". Konfederacja: To będzie kryminalizacja za poglądy, które nie podobają się lewicowcom