Michalkiewicz: Jeśli czymś zasłynął Giertych, to rażącą niewdzięcznością

Michalkiewicz: Jeśli czymś zasłynął Giertych, to rażącą niewdzięcznością

Dodano: 
Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz Źródło: PAP / Albert Zawada
Mecenas Roman Giertych, jeśli czymś zasłynął, to przede wszystkim rażącą niewdzięcznością. I to nawet nie wobec Jarosława Kaczyńskiego, ale wobec ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka -mówi publicysta Stanisław Michalkiewicz w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Jak pan ocenia awanturę w Sejmie pomiędzy Jarosławem Kaczyńskim a Romanem Giertychem?

Stanisław Michalkiewicz: No cóż, naszym umiłowanym przywódcom nie wolno uprawiać żadnej polityki, bo mają to surowo zabronione przez naszych większych i mniejszych sojuszników. W związku z tym, wymyślają sobie różne tematy. Właściwie już trudno powiedzieć, co jest przedmiotem tych wymysłów i wyzwisk. Do niedawna mogli jeszcze spierać się o stopień łajdactwa, ale teraz ta różnica całkowicie zniknęła. W efekcie nie wiadomo, o co właściwie się kłócą. Nie dziwi mnie natomiast, że głównym "wojownikiem" wysuwanym – czy raczej posuwanym – przez Donalda Tuska przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu jest, wielce czcigodny mecenas Roman Giertych.

Dlaczego to pana nie dziwi?

Mecenas Roman Giertych, jeśli czymś zasłynął, to przede wszystkim rażącą niewdzięcznością. I to nawet nie wobec Jarosława Kaczyńskiego, ale wobec ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka. Tak naprawdę to właśnie ojciec dyrektor uczynił z mecenasa Giertycha – wcześniej herszta hałaśliwej, niewielkiej grupki, pretensjonalnie nazywanej Młodzieżą Wszechpolską – pełnoprawnego polityka. To ojciec Rydzyk stworzył Ligę Polskich Rodzin, dając Giertychowi polityczną platformę. I dzięki temu z lidera młodzieżowej bojówki stał się "politykiem całą gębą". Trudno zrozumieć, dlaczego nie potrafi mu tego wybaczyć. Zachowuje się wobec niego jak wobec śmiertelnego wroga, choć ojciec Rydzyk nic mu przecież nie zrobił. Ale to poniekąd logiczne.

Wielce czcigodny mecenas Roman Giertych został przez Donalda Tuska odcięty od stryczka. Dopiero wtedy niezależna prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie spółki Polnord, w której to wielce czcigodny mecenas Giertych był podejrzewany o wyprowadzenie niemal 100 milionów złotych. Już wcześniej miał problemy z prokuraturą, ale w odpowiednim momencie zasłabł i – mówiąc kolokwialnie – wystawił prokuratorowi cztery litery, gdy ten chciał mu postawić zarzuty. Szkoda, że tym prokuratorem nie była Ewa Wrzosek, bo mielibyśmy wtedy scenę godną pędzla Leonarda da Vinci. No ale trudno – nie zawsze los układa się tak malowniczo. Warto jednak przypomnieć prawdziwe przyczyny zapiekłej nienawiści, jaką wielce czcigodny mecenas Giertych żywi do Jarosława Kaczyńskiego, naczelnika państwa.

Jakie to są przyczyny?

Otóż Roman Giertych najwyraźniej nie może wybaczyć Kaczyńskiemu, że przerwał mu tak pięknie zapowiadającą się karierę wicepremiera i ministra edukacji. W tamtym czasie wszyscy ci dawni działacze Młodzieży Wszechpolskiej dostawali ministerialne teki – dla wielu było to sporym zaskoczeniem, ale tak się u nas dzieje. Kiedy jednak Jarosław Kaczyński doprowadził do upadku swojego rządu w 2007 roku, Giertych stracił prestiżowe stanowisko wicepremiera. I od tamtej pory nie może się z tym pogodzić – jest nieutulony w żalu i płonie nieprzejednaną nienawiścią do Kaczyńskiego. Donald Tusk cynicznie to wykorzystuje. Bo któż lepiej będzie atakował Jarosława Kaczyńskiego niż Roman Giertych, który musi się odwdzięczyć za uratowanie przed stryczkiem? Nie ma tu żadnej głębszej polityki – kryją się za tym tylko osobiste urazy i, można powiedzieć, pewne patologiczne dewiacje psychiczne.

Czytaj też:
Ważne głosowanie w PE. Morawiecki: Tuska znów ograli w Europie
Czytaj też:
Konfederacja: Rząd pozoruje walkę z imigracją. Bosak tłumaczy, w jaki sposób


Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły: dorzeczy.pl/gielda


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także