Kiedy zaglądamy do Wiktorii, śledzi w telewizji program przyrodniczy. Filigranowy piesek ułożył się między jej stopami. Nieduży respirator, który pomaga Wiktorii oddychać, pracuje tak cicho, że mam wrażenie, iż 17-letnia gdynianka oddycha sama. – Jest podłączona do respiratora przez większość czasu – mówi Katarzyna Jendernalik, mama Wiktorii, która czuwa nad nią dzień i noc. Oprócz respiratora dziewczyna korzysta także z urządzenia, które rejestruje natlenienie krwi, akcję serca. Gdy coś jest nie tak, maszyna uruchamia alarm, ale pani Katarzyna często reaguje, zanim jeszcze zrobi to automat. Kiedy zaczyna głośniej warczeć, już wie, że trzeba pędzić do ssaka, który udrożni drogi oddechowe Wiktorii. A to nie wszystkie maszyny, które pomagają dziewczynie. Nastolatka nie je samodzielnie, jest karmiona dojelitowo.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.